sobota, 27 kwietnia 2013

Wspomnienie 8: „ Witajcie w Hogwarcie”




M
ieszkańcy małego mieszkania w Hogsmeade powoli budzili się z głębokiego snu. Czarnoskóra kobieta otworzyła oczy, porażona promieniami słońca. Podniosła się z łóżka i rozejrzała się po swoim pokoju w poszukiwaniu ubrania. Pomieszczenie nie było duże. Łóżko jednoosobowe, skromna komoda na ubrania, klatka z sową Klio, stary kufer szkolny używany w razie dalszych podróży i biurko. Ściany pomalowane na żółto poobklejane były plakatami Harpii z Holyhead. Widząc uśmiechającą się z plakatu Gwenog Jones westchnęła ciężko i usiadła na łóżku by się przebrać. Nie tak miało być. Obecnie zajmuje się miejscową apteką, którą prowadziła Susan Blackberry, jej ciotka, która zginęła walcząc w Bitwie o Hogwart. Ciotka Su była siostrą pani Johnson i tym samym matką chrzestną Angeliny. Często odwiedzała ją w Hogsmeade i pomagała w Aptece. Lubiła zielarstwo, ale nigdy nie wiązała tego ze swoją przyszłością. Kiedy miała dziesięć lat, zmarła jej matka. Wychowywał ją ojciec. Joseph Johnson jest zawodowym dziennikarzem sportowym, wielokrotnie komentował mecze Quidditcha i przeprowadzał wywiady ze światowej sławy zawodnikami. Razem ze swoim najlepszym przyjacielem Carlem Masonem relacjonował mecze Mistrzostw Świata. Angelina odkąd pamięta chodziła z ojcem na mecze. Obserwowała zawodników i zrodziła się w niej miłość do gry. Zaprzyjaźniła się również z córką Carla, Trudy Mason. Przysięgły sobie, że gdy dorosną obie dostaną się do ich ukochanych Harpii i zostaną najlepszymi zawodniczkami na świecie. Dziecięce marzenie przerodziło się w życiowy cel i szansę na karierę zawodową. Po Hogwarcie razem z Trudy dostała się do rezerw zespołu z Holyhead. Kiedy rok później szukająca odeszła z drużyny a jedna ze ścigających zaszła w ciążę, Angelina i Trudy dostały swoją szansę. Doskonale pamięta pierwszy mecz z Tajfunami. Trudy zagrała najlepiej jak mogła, złapała znicza w bardzo widowiskowy sposób, pokonując legendarnego Devona Adamsa, a Angelina strzeliła tyle goli, że pobiła rekord zawodniczek Harpii. Następnego dnia obie znalazły się na pierwszej stronie Proroka i zostały określone jako „ Dziewczyny z pazurem, wschodzące gwiazdy Quidditcha”. Wymarzony debiut. Jednak rok później wybuchła wojna. Angelina została ciężko raniona w rękę, o mało co jej nie straciła. Znikąd pojawił się młody Longbottom i Ginny Weasley. Ruda sprawnie rzuciła podstawowe zaklęcia uzdrawiające, a Neville zaniósł ją do szpitala, gdzie przeszła ciężki zabieg. Ręka została uratowana, ale nie była w pełni sprawna i musiała pożegnać się z karierą „ dziewczyny z pazurem”. I tak po wojnie wylądowała w Hogsmeade, zajmując się bliźniętami Blackberry. Słysząc hałasy dobiegające z kuchni wyszła przygotować śniadanie.
- Cześć Darcy- przywitała się z czternastoletnią kuzynką. Chuda, długonoga czarnowłosa pokiwała jej głową na powitanie.
- Cześć Angie. Dostaliśmy listy z Hogwartu- pokazała na leżące kartki na stole- Kiedy idziemy na Pokątną?
- Pokaż to- Angelina złapała za list i przebiegła po nim wzrokiem zajadając tosty z masłem- Szata wyjściowa?- zapytała z uniesionymi brwiami.
- Tak- uśmiechnęła się Darcy- W maju będzie Bal Zwycięzców, na cześć Bitwy o Hogwart. Teraz będziemy w czwartej klasie, więc możemy iść. W zeszłym roku też był.
Do kuchni wszedł rozczochrany i lekko zaspany chłopak. Przeciągnął się, jeszcze bardziej potargał włosy i zabrał się za kiełbaski.
- Co jest dziewczyny?- zerknął na rękę kuzynki- Listy ze szkoły?
Angelina pokiwała głową.
- Myślę, że pójdziemy na Pokątną zaraz po śniadaniu, Aptekę otworzę trochę później. Potrzebujesz coś?- zapytała chłopaka.
- Możemy kupić nowe pióra i trochę atramentu, pergamin wezmę od taty z gabinetu.
- Nie zapominaj o szatach na Bal, w tym roku idziecie z Darcy.
Dziewczyna zaśmiała się cicho.
- Nie masz co się stroić, braciszku. Pierce i tak nie zwróci na ciebie uwagi- powiedziała i zaraz potem uchyliła się przed kawałkiem tosta rzuconym przez Dylana.
- Pierce? Kto to?- zapytała Angelina unosząc brwi.
- Pierce Donavan- wyjaśniła Darcy- moja najlepsza przyjaciółka, w zeszłym roku została szukającą Gryfonów. Jej ojciec jest uzdrowicielem- spojrzała na kuzynkę- Zdaje się, że to on przeprowadzał zabieg twojej ręki.
- Alec Donavan, pamiętam go- pokiwała głową- Hej, ty też chcesz się dostać do drużyny prawda?- zwróciła się do Dylana, przerywając jego marudzenie typu „ I ty jesteś moją bliźniaczką, dzięki siostro”.
- Właśnie- ożywił się- Miałaś pogadać z Georgiem, żeby mnie nauczył paru sztuczek- wycelował widelec w Angelinę. Kobieta zaklęła w myślach. Myślała, że zapomniał. Obawiała się tego spotkania, nie widziała się z Georgiem od pogrzebu Freda. Widziała jak bardzo się załamał, więc dała mu trochę prywatności. Potem spadły na nią obowiązki prowadzenia apteki. Nie było okazji do spotkania.
- Skoro idziemy na Pokątną, możemy wejść do Dowcipów. Może go spotkamy.
Angelina nie mogła mu odmówić. W ostatnim czasie bardzo dużo przeszedł, nie chciała sprawiać mu zawodu. Przyznała sama przed sobą, że ona również chciałaby spotkać się z Weasleyem. Jej usta poruszyły się bez udziału jej świadomości.
- Jasne, Dylan. Jak będzie w sklepie to z nim porozmawiam. Obiecuję.
Na Merlina, po co to powiedziała? Teraz nie ma drogi odwrotu.


N
eville Longbottom opadł zmęczony na krzesło. Przed chwilą skończył urządzać swój pokój.  Trzy dni temu wrócił z podróży do Rumunii. Udał się tam w poszukiwaniu rzadko spotykanych i niezwykle cennych ziół leczniczych. Dzięki uprzejmości Charliego Weasleya miał dostęp do najpilniej strzeżonych miejsc Obozu Szkolenia Smoków. Szefostwo Obozu poinformowało Instytut Magicznych Roślin i Zwierząt o nowoodkrytych miejscach występowania  Dyptamu na terenie pól do szkolenia smoków. Po powrocie z Rumunii udał się razem z Harrym do Hogwartu i podjął pracę nauczyciela Zielarstwa. Mcgonagall czując ogromną ulgę wyściskała obu mężczyzn, dziękując im wylewnie. Kompletnie się tego po niej nie spodziewali, ale pogłoski mówiły, że dyrektorka bardzo długo szukała odpowiednich osób i gdy wreszcie skompletowała całą kadrę, mogła się trochę rozluźnić. Tak więc, Neville miał już pracę, musiał tylko poszukać sobie jakieś mieszkanie w Londynie. Ten problem rozwiązał Harry, proponując przyjacielowi drugi pokój w swoim mieszkaniu. Longbottom bardzo się ucieszył i zabrał się za przeprowadzkę. Po przeniesieniu rzeczy, obaj mężczyźni usiedli w salonie popijając Piwo Kremowe, a Harry opowiedział Neville’owi co działo się podczas jego nieobecności. „ Wróciła, Neville. Wróciła”. Tak uszczęśliwionego Pottera jeszcze nie widział. Błyszczące oczy, rzadko spotykany w ostatnich latach uśmiech, wyglądał dużo zdrowiej, nie miał sińców pod oczami. Coraz więcej czasu spędzał z przyjaciółmi i nie zamęczał się pracą. Powracał dawny Harry.
- Hej Neville- rozległ się krzyk Pottera z kuchni- Zapiekanka czy kurczak?
- Zapiekanka- odpowiedział. Chwilę potem na stole w jadalni wylądowały dwa talerze z ciepłą zapiekanką i dwie szklanki z sokiem dyniowym. Przed chwilą skończyli mały remont pokoju Neville’a i teraz obaj zajadali się obiadem. W trakcie posiłku Harry opowiedział historię z otwarcia Dowcipów. Skończył na feralnym rozlaniu Piwa Kremowego prosto na koszulę Ginny.
- I co zrobiłeś?- zapytał uśmiechając się delikatnie zza krawędzi szklanki. Znając Harry’ego palnął coś głupiego i kompletnie skompromitował się przed rudowłosą.
- No…- wydukał- Tak jakby prawie ją rozebrałem.
Neville zaksztusił się kawałkiem zapiekanki i wytrzeszczył oczy na przyjaciela.
- Tak jakby…Co?!
Harry potargał sobie włosy, zawstydzony.
- Rzuciłem się by jej pomóc, wyciągnąłem różdżkę i chwyciłem za przód jej koszuli by ją wysuszyć, ale… No, trochę za mocno szarpnąłem i pourywały się guziki…- jęknął Potter.
Longbottom zamrugał kilkakrotnie, przełknął zapiekankę i wybuchnął szaleńczym śmiechem.
- Ty….Ginny… pourywałeś guziki…. O Merlinie!
Potter mimo swojego zawstydzenia nie mógł powstrzymać uśmiechu. Pamiętał duszących się ze śmiechu Syriusza i Rona, gdy rzucił się na podłogę by pozbierać guziki. Ginny zrobiła to samo i podczas wstawania niefortunnie zderzyli się głowami. Hermiona podbiegła by pomóc Ginny, a pękający ze śmiechu Ron podał rękę Harry’emu. Nie skończyło się to najlepiej. Weasley poślizgnął się na mokrej plamie i wyłożył się jak długi na podłodze. Hermiona i Ginny wywróciły oczyma i wyciągnęły różdżki. Kilka machnięć ręką i sytuacja została opanowana. Słychać było tylko przypominający szczekanie psa śmiech Syriusza. Harry przeprosił za wszystko Ginny i dał jej swoją skórzaną kurtkę, by nie chodziła w zniszczonej koszuli.
- Oddała ci ją?- zapytał Neville, gdy się uspokoił.
- Nie- uśmiechnął się Potter- Bardzo dobrze, dzięki temu mam pretekst by ją odwiedzić.
- Brawo, Harry- roześmiał się Neville- Wiesz jak poderwać śliczną dziewczynę.
Tym razem w jadalni roznosił się śmiech Harry’ego. Tak dawno niesłyszany śmiech czarnowłosego chłopaka z blizną na czole.


B
laise Zabini szybkim krokiem zmierzał do windy. Pewny siebie przemierzał atrium Ministerstwa Magii. Pokiwał głową kilku znajomym, posłał czarujący uśmiech kobiecie, która sprawdzała jego różdżkę i szarmancko przepuścił w drzwiach sekretarkę biura Ministra Schaklebolta. Przyuważył również kilka zalotnych spojrzeń młodych stażystek. Rozległ się dźwięk oznajmiający przybycie do celu. Blaise opuścił windę i poszedł w prawo, kierując się do Departamentu Magicznych Gier i Sportów. Zamyślony nad rozmową z szefem departamentu wpadł na kogoś.
- Uważaj jak chodzisz!- rozległ się pełen oburzenia kobiecy głos.
- Ty też mogłabyś uważać- odpowiedział i spojrzał na kobietę. Zatkało go. Po raz pierwszy go zatkało. Zawsze umiał zbajerować panienki odpowiednim tekstem, zlatywały się do niego jak pszczoły do miodu. Teraz bezsensownie gapił się na stojącą przed nim kobietę. Długowłosa blondynka, posiadaczka nóg jak modelka. Duże oczy wpatrywały się w niego ze złością i irytacją, a on po prostu patrzył.
- Co się tak patrzysz?- anielski głos dotarł do jego świadomości i Blaise otrząsnął się z otępienia.
- Ja…- wystękał i odchrząknął- Przepraszam panią, byłem zamyślony.
Kobieta obrzuciła go uważnym spojrzeniem i prychnęła cicho odrzucając włosy z ramion.
- Ciekawe o czym pan tak myślał, bo na pewno nie o mnie.
Blaise uniósł brwi i uśmiechnął się zalotnie.
- Teraz to na pewno będę o pani myślał. Tak pięknej twarzy nie da się zapomnieć. Może da się panienka zaprosić na kawę? Chcę się zrehabilitować za tak niefortunny początek znajomości. A tak przy okazji- skłonił się przed nią szarmancko- Blaise Zabini, miło mi.
Blondynka spojrzała na niego z uznaniem i podała mu dłoń, którą ucałował.
- Madelaine Parks- przedstawiła się.
- Madelaine… piękne imię. Takie szlacheckie, zapewne jesteś członkinią bardzo wpływowego rodu czarodziejów.
- Istotnie, mam bogaty rodowód- zerknęła na zegarek- Przepraszam cię Blaise- posłała mu piękny uśmiech- ale jestem umówiona na spotkanie z moim dziadkiem, a nie wypada się spóźnić.
- Oczywiście, że nie- jeszcze raz ucałował jej dłoń- Proszę pozdrowić ode mnie szanownego dziadka i… Liczę na ponowne spotkanie.
Madelaine zaśmiała się głośno.
- Zobaczymy, może jeszcze się spotkamy- odpowiedziała i pewnym siebie, dumnym krokiem opuściła korytarz.
Blaise stał jeszcze chwilę na korytarzu. Jeszcze czuł zapach jej perfum. „ Draco by się uśmiał”- pomyślał. „ Niesamowita kobieta”. Na spotkaniu z szefem Departamentu Magicznych Gier i Sportów nie mógł się skupić. Co się z nim dzieje? Przecież….. nie to niemożliwe. Taki podrywacz jak on nie mógł się zakochać od pierwszego wejrzenia, prawda? Nie mógł.


W
 Magicznych Dowcipach na Pokątnej jak zwykle panował wielki ruch. Uczniowie Hogwartu wraz z rodzicami wybrali się na szkolne zakupy i oczywiście musieli odwiedzić sklep. Młody czarnowłosy chłopak biegiem wpadł do Dowcipów i równie szybko pobiegł między regały. Kiedy usłyszał od swojego przyjaciela spotkanego na ulicy, że George Weasley zamówił limitowaną edycję ruchomych figurek graczy Quidditcha od razu tam pobiegł. Musiał mieć miniaturową reprezentację Anglii, po prostu musiał. Darcy i Angelina krzycząc na cały głos wpadły do sklepu parę minut po nim.
- Dylan! Co to miało być?- Angelina dorwała chłopaka tuż przy regałach i złapała go za przód szaty- Tak się nie robi! Jesteś pod moją opieką i to ja za ciebie odpowiadam. Masz szczęście, że szybko biegam i mam dobrą formę.
- Przepraszam Angie, ale ja muszę mieć te figurki! Muszę!- wyszarpnął się lekko i podszedł do pobliskich półek. Jęknął zrezygnowany. Kartony były puste, zostało tylko kilka miniaturowych mioteł wyścigowych. Wściekły uderzył z całej siły w regał. Ze strachem patrzył jak duża szklana kula, postawiona na końcu regału toczy się ku krawędzi. Już słyszał dźwięk tłuczonego szkła, ale nagle nie wiadomo skąd pojawiła się ręka i zwinnym ruchem złapała kulę.
- Wiem, że jest strasznie tłoczno, ale prosiłbym o szczególną ostrożność- rudowłosy mężczyzna odłożył szklaną kulę na regał i spojrzał z uniesionymi brwiami na chłopaka.
- Ja…no ten…nie chciałem….- wyjąkał zawstydzony.
- Przepraszamy pana bardzo- odezwała się Angelina- Dylanowi bardzo zależy, by zdobyć miniaturową reprezentację Anglii, rozumie pan, wielki fan Quidditcha.
Rudowłosy przyjrzał jej się uważnie. Zmrużył oczy i szybkim spojrzeniem zerknął na jej rękę. Kobieta również przyglądała mu się z zainteresowaniem i lekko obawą.
- Przepraszam, ale…- powiedział zamyślony- Masz na imię Angelina?
Kobieta uniosła kąciki ust. Poznał ją.
- Witaj George, dawno się nie widzieliśmy.
Mężczyźnie zabłysnęły oczy, gdy zaśmiał się cicho.
- Proszę, proszę. Angelina Johnson, „ dziewczyna z pazurem”.  Gdzie byłaś, jak cię nie było?
- Tu i tam- zaśmiała się- Ale tak na poważnie to prowadzę aptekę w Hogsmeade. No i opiekuję się tą dwójką- wskazała na uśmiechające się bliźnięta.
- Ach tak, pamiętam. Apteka twojej chrzestnej- uśmiechnął się szerzej- Będziemy się często widywać. Zajmuję się teraz Dowcipami w Hogsmeade. A więc- zwrócił się do Dylana- Jesteś fanem Quidditcha?
Chłopak stał jak wmurowany i się nie odzywał. To przecież słynny George Weasley. Angelina zaśmiała się głośno.
- Jest twoim fanem- George uniósł brwi- No nie patrz tak. Masz przed sobą przyszłego pałkarza Gryfonów. Pamięta wszystkie twoje rekordy.
- Naprawdę?- zapytał rozbawiony- A to ci heca. Nie wiedziałem, że mam tak wiernego fana. Ale skoro tak...- obejrzał się do tyłu- Poczekajcie chwilę- podszedł do ślicznej rudowłosej kobiety i wyszeptał jej coś na ucho.
Angelina ze zdziwieniem rozpoznała, że to jest Ginny Weasley. Słyszała plotki o jej powrocie, ale nie wiedziała czy to prawda. Tymczasem wygląda na to, że Ruda wróciła i, z czego bardzo się ucieszyła, odzyskiwała pamięć. W Hogwarcie Ginny była dla niej jak młodsza siostra, której nie miała. Rudowłosa posłała jej uśmiech, więc go odwzajemniła.
- Przepraszam was bardzo, ale mam dużo pracy. Angelino- George zwrócił się do kobiety- Koniecznie musimy się spotkać w Hogsmeade. Musimy nadrobić zaległości. A ciebie- skinął na Dylana- chcę zobaczyć w barwach Gryffindoru jak dokopujesz Ślizgonom.
Dylan wyszczerzył się ukazując białe zęby. George pożegnał się z nimi i już mieli wychodzić, kiedy na ich drodze stanęła Ginny. W ręce trzymała zapakowane pudełeczko i siateczkę z produktami sklepu. Mrugnęła do Angeliny i podała wszystko bliźniętom.
- Największy fan mojego brata nie może odejść bez prezentu- posłała im śliczny uśmiech i zniknęła w tłumie.
Kiedy wrócili do domu i Dylan otworzył prezent, był tak szczęśliwy jak jeszcze nigdy dotąd. Na honorowym miejscu w jego pokoju stała miniaturowa reprezentacja Anglii w Quidditcha.

G
inny i Astoria biegały po całym mieszkaniu szukając potrzebnych rzeczy. Za godzinę miały zjawić się na peronie, by razem z uczniami udać się do Hogwartu. Kevin nie mógł im pomóc, ponieważ od rana pracował w sklepie. Jednak nie były z tym same, bo Rene okazał się tak miły, że zaproponował swoją pomoc. Kto by pomyślał, że wszystko tak szybko się potoczy. Ginny na nowo odbudowała swoją relację z Georgiem, dużo czasu spędzała z Victoire, pomagała nawet Hermionie w przygotowaniach do jej ślubu z Ronem. Cały czas jednak odkładała wizytę w Norze. Obiecała George’owi, że odwiedzi rodziców na Boże Narodzenie, bo teraz przecież wyjeżdżała do Hogwartu. Astoria znikała na całe dnie, Kevin ciężko pracował w sklepie, więc ona siłą rzeczy szukała towarzystwa. W tej roli świetnie odnalazł się Rene, który opowiadał jej wszystko, co działo się podczas jej nieobecności. Zapoznał ją z wydarzeniami rodziny Weasley, powiedział czym zajmują się jej starzy znajomi, których kojarzyła ze zdjęć w swoim albumie. Ginny czuła się tak, jakby znała się z czarnowłosym Francuzem od zawsze. Zwierzył jej się ze swoich obaw, co do osoby jego młodszego brata Fabrice’a. Rudowłosa opowiadała mu o swoich wizjach sennych, o tym tajemniczym zielonookim mężczyźnie. Miała niejasne wrażenie, że Rene wie kim ów zielonooki jest. Dziwnie reagował również, jeśli Ginny wspomniała coś o Harrym Potterze. Nagle zmieniał temat rozmowy, odpowiadał bardzo zwięźle na jej pytania. A ona…ona bardzo chciała poznać bliżej Harry’ego. Nie wiedziała czemu, ale przyciągał ją. Na jego widok robiło jej się gorąco, zdarzały się nawet sytuacje, gdy zrobiła coś głupiego. On również był nią wyraźnie zainteresowany, chodź bardzo często, gdy przebywali w swoim towarzystwie, czy to w sklepie, czy na spacerze razem z Teddym i Victoire, znikąd pojawiała się Cho Chang i skupiała uwagę Harry’ego na sobie.
- Astorio! Pospiesz się, Rene zaraz będzie!
- Już idę!- odkrzyknęła panna Greengrass. W tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi. Ginny pobiegła otworzyć i do mieszkania wszedł czarnowłosy mężczyzna z lekkim zarostem twarzy. Uśmiechnął się na widok Ginny, a jego oczy rozbłysły ledwo widocznym blaskiem.
- Jak zwykle pięknie wyglądasz Ginny- ucałował jej dłoń.
- Jestem- do salonu wpadła Astoria- Cześć Rene- przywitali się, Rene zabrał kufry obu kobiet i chwycił za uchwyty.
- To co? Znikamy?- zapytał a po potwierdzeniu okręcił się wokół własnej osi i zniknął z cichym trzaskiem.
Cała trójka pojawiła się na zatłoczonym peronie. Wszędzie było widać rozbieganych uczniów, rodziców dających ostatnie rady.
- Zaniosę wasze bagaże do przedziału- powiedział Rene i ruszył w stronę błyszczącej lokomotywy. Wniósł kufry do pociągu i poczekał za kobietami.
- Gdzie teraz?
- Mcgonagall mówiła, że mamy zarezerwowane dwa przedziały, jeden z przodu, drugi z tyłu- powiedziała Astoria. Ruszyła przez tłum zaglądając do wszystkich przedziałów. Szukała charakterystycznej blond głowy Dracona. Gdy doszła do końca pociągu zobaczyła rozczochrane czarne włosy i intensywne zielone oczy.
- Hej Ginny- zawołała- Tutaj są.
Rudowłosa razem z Rene dołączyła do niej i zajrzała do przedziału.
- Harry- ucieszyła się- Witaj Syriuszu- przywitała się z drugim mężczyzną. Obaj uśmiechnęli się szeroko na jej widok, a jej serce gwałtownie przyspieszyło gdy spojrzała na Harry’ego. Patrzyli na siebie dość długą chwilę, gdy rozległo się ciche chrząknięcie Rene.
- Ehm… Pociąg zaraz rusza, a ja nie mogę jechać z tobą, Ginny. Masz- podał jej uchwyt kufra. Zerknął na Harry’ego, uśmiechnął się lekko i pocałował rudowłosą w policzek. Zdziwiła się trochę, ale nic nie powiedziała.
- Dzięki za pomoc, Rene. Do zobaczenia na święta- uściskała go i weszła do przedziału. Razem z Syriuszem i Harrym siedział jeszcze trzeci mężczyzna. To chyba Neville, ten chłopak ze zdjęć. Uśmiechnął się do niej.
- Astorio- odezwał się Syriusz- mamy siedzieć po pięciu w przedziałach, więc możesz…
- Tu jesteście- rozległ się głos z korytarza- Przepraszam- czarnowłosa kobieta ominęła Astorię i zajęła miejsce w przedziale- Cześć Harry- uśmiechnęła się zalotnie.
- Eeee… Cześć Cho- powiedział Potter. Zacisnął zęby i rzucił przepraszające spojrzenie rudowłosej i Astorii. Cho zawsze musi zjawić się w nieodpowiednim momencie. Astoria wywróciła oczyma i odwróciła się do Ginny.
- To ja idę do drugiego przedziału- powiedziała i wyszła na korytarz. Westchnęła ciężko i odprowadziła Rene do wyjścia.
- Kto to był?- zapytał zaciekawiony.
- Cho Chang- odpowiedziała ze skrzywioną miną- Nauczycielka latania, która naprzykrza się Harry’emu. Chodzili ze sobą w szkole.
Rene zatrzymał się przy wyjściu, ucieszony w duchu. No proszę…była dziewczyna?
- To do zobaczenia w grudniu- został wyściskany przez Astorię, pożegnał się z nią i wyskoczył z pociągu.
Nie spodziewał się tego, to wszystko przyszło tak nagle. Nie mógł nic na to poradzić. A teraz musiał czekać do świąt by ją zobaczyć, a ona będzie cały czas blisko Pottera. Chociaż… może ta Chang usidli chłopaka z blizną. Patrzył jak Express Hogwart opuszcza peron i westchnął ciężko.
Zakochał się w siostrze swojego szefa.


D
raco usiadł przy stole nauczycielskim z bardzo niezadowoloną miną. Przez całą podróż musiał męczyć się z Madelaine Parks. Co to jest za kobieta… Natrętna, dociekliwa, gadatliwa i narzucająca się. Niemal odetchnął z ulgą gdy do przedziału wszedł nauczyciel Numerologii, a zaraz potem poczuł jak coś ciężkiego opada mu do żołądka. Za starszym mężczyzną do przedziału weszła Astoria Greengrass. Uniósł brwi widząc, że nie ma z nią Rudej. Uśmiechnął się szyderczo. Na pewno Potter zgarnął ją do swojego przedziału. Królowa Parks widząc, jak Draco patrzy na Astorię, zaczęła swoje przedstawienie. Usiadła koło niego i wymyślała najróżniejsze prośby. Gdy pociąg zatrzymał się, młody Malfoy wyleciał z przedziału niczym Błyskawica. Teraz usiadł koło Hagrida, by być jak najdalej od tej kobiety. Wiedział, że podczas Uczty Powitalnej cały czas go obserwowała. Na Merlina! Będzie musiał ją znosić cały rok. Pocieszyło go jednak współczujące i odrobinę rozbawione spojrzenie Astorii i Ginny, które siedziały koło siebie i rozmawiały cicho uśmiechając się. Ceremonia Przydziału dobiegła końca, w Sali zapadła cisza, gdy wstała pani dyrektor.
- Witajcie w Hogwarcie. Mam nadzieję, że wszyscy mieliście udane wakacje, mimo złych wiadomości głoszonych przez media- tu spojrzała na bliźnięta z Gryffindoru- Jednak teraz nadszedł czas ciężkiej pracy i nauki. Nie możecie spoczywać na laurach. Doskonale wiecie jaka panuje sytuacja w czarodziejskim świecie. Nie wiadomo, co stanie się jutro. Musicie być gotowi na wszystko. A będziecie przygotowani, jeśli włożycie odrobinę wysiłku w naukę i będziecie ciężko pracować- Mcgonagall przerwała na moment- Teraz przedstawię wam nowych nauczycieli. Nauczycielka latania- wskazała na Azjatkę- Cho Chang- rozległy się brawa, dyrektora wskazała blondynkę po prawej stronie Cho- Madelaine Parks, asystentka szkolnej uzdrowicielki- znowu brawa- Neville Longbottom, nowy nauczyciel Zielarstwa, Astoria Greengrass, nauczycielka Astronomii, Ginevra Weasley, będzie nauczać Zaklęć i Uroków, Harry Potter podjął się pracy nauczyciela Obrony- nastąpiła burza oklasków, najgłośniej piszczały uczennice klas szóstych- Powitajcie również nowego nauczyciela Eliksirów i opiekuna Slytherinu- dyrektorka wskazała na blondyna obok Hagrida- Draco Malfoy.
W Wielkiej Sali zapadła przerażająca cisza. Każdy szeptał cicho jego nazwisko. Malfoy. Malfoy.
„ To teraz zacznie się zabawa”- pomyślał. Wstał, przebiegł wzrokiem po całej Sali i ukłonił się.


I co wy na to? Jesteśmy już w Hogwarcie. Dla zainteresowanych w zakładce postaci drugoplanowych dodałam Rene. Jeśli chcecie poznać moje wyobrażenie Francuza, to serdecznie zapraszam do wspomnianej zakładki. Warto to zrobić, bo Rene de Fines odegra ważną rolę w tej historii.

Wspomnienie 9:
- pierwsze lekcje w Hogwarcie
- Ginny i Kevin wstępują do Zakonu Feniksa
- Kevin zwraca się z nietypową prośbą do Hermiony
- kolejny atak Mrocznych

4 komentarze:

  1. No nie! Dlaczego Rene się zakochał w Ginny?!
    Ale to może i lepiej? będzie ciekawiej. Głupia cho.

    Czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się nie zgadzam . Harry ma być z Ginny i koniec. Pasują do siebie i w następnym rozdziale domagam się ich wspólnego momentu, a może nawet kilku...

    No dobra trochę na ciebie pokrzyczałam , bo ci się należało, a teraz poważnie.
    Rozdział świetny i bardzo, bardzo mi się podoba. Tylko ta cała Cho trochę mi się wydaje , ale to tylko moja opinia , że nie musi być przy Harrym cały czas. Ale to tylko moja skromna opinia.Dlatego nie bierz tego do Siebie :)

    A co do tego , że moje słowa dodały Ci skrzydeł .. to.. bardzo mnie to cieszy , że moje słowa są coś jeszcze dla kogoś warte. Miło mi i mogę Ci tak słodzić przy każdym rozdziale.

    Z resztą to jest po prostu nie nieuniknione..

    Czekam na następny rozdział i trzymaj się cieplutko :))


    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie NN.
    http://harry-and-ginny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Widze że pozmieniałaś i to pozytywnie.
    Polecam zmienić stronę główną w tym samym kolorze albo doczepić do linków na górze.

    Co do Spisu treści to nie jest nic trudnego.
    zakładasz odpowiednią stronę o tej nazwie a potem dodajesz rozdziały i linkujesz je.
    Zobacz jak to wygląda u mnie.
    W razie problemów pytaj śmiało.

    OdpowiedzUsuń

SZABLON AUTORSTWA JANE