wtorek, 7 lipca 2015

Epilog: Te puste miejsca



Ślub Harry’ego Pottera i Ginevry Weasley był zaiste niezwykły.
Odbył się w samym środku pięknej, angielskiej jesieni. Nawet pogoda sprawiała wrażenie, jakby składała życzenia młodej parze, oświetlając promieniami słońca wszystkich zebranych gości.
Ślub Wybrańca był pierwszym udzielonym ślubem w karierze Thomasa Fella, trzydziestodwuletniego nowego Ministra Magii. Gości było stosunkowo mało, bo oficjalne zaproszenia dostała tylko rodzina i przyjaciele młodej pary. Cała ceremonia odbyła się w postawionym specjalnie na tą okazję drewnianym pawilonie na wzgórzu należącym do Weasleyów. Pawilon utworzył literę L, gdzie w jednej części odbywało się wesele, a w drugiej uroczysta ceremonia zaślubin.
Harry i Ginny magiczne „tak” powiedzieli w pięknej atmosferze. Harry ubrany był w uroczysty mundur aurorów, ciemnogranatowy z białym oznaczeniem stopnia służby. Pan młody z dumą nosił swoją nową odznakę Dowódcy Brygady Uderzeniowej. Ministerstwo w ten sposób uczciło pamięć Howarda Turnera, który był nauczycielem Harry’ego w czasie jego nauki. Ginny z kolei pięknie prezentowała się w śnieżnobiałej, delikatnie rozkloszowanej sukni przyozdobionej pasmanterią w jesiennych kolorach. Nad ich głowami unosiły się świecące delikatną żółcią brązowe lampiony, a oni sami stali pomiędzy dwoma dorodnymi klonami, które szczyciły się liśćmi w żółto-czerwonych kolorach.
Największym problemem całej ceremonii okazał się wybór świadków. Ginny była w kropce, bo była świadkiem zarówno u Hermiony, jak i u Astorii. Obie kobiety wcale jej nie pomagały, a wręcz przeciwnie, wykłócały się jedna przez drugą i zasypywały Ginny całymi pergaminami argumentów, że to właśnie ją powinna wybrać. W końcu młoda nauczycielka zaklęć nie wytrzymała i powiedziała, że skoro tak się zachowują, to żadna z nich nie będzie jej świadkiem, a przy najbliższym rodzinnym spotkaniu głośno i wyraźnie oznajmiła, że to George Weasley będzie jej świadkiem. To z kolei wywołało bunt Rona, murowanego faworyta ze strony Harry’ego.
- Ty chyba oszalałaś! Nie zamierzam tańczyć pierwszego tańca świadków z facetem! Nawet jeśli to mój rodzony brat- wrzeszczał na swoją siostrę, czerwieniąc się po uszy.
- I wcale nie będziesz!- Ginny wcale nie była gorsza.- Bo skoro ja wybrałam faceta, Harry musi wybrać kobietę. 
- No przykro mi, stary.- Harry pokręcił głową i poklepał Rona po plecach. Nachylił się i ściszonym głosem dodał- Nie będę miał życia po ślubie, jeśli przeciwstawię się Ginny. Jest mistrzynią Upiorogacków. A jeszcze chcę nacieszyć się sprawnością fizyczną.
Ron pomarudził jeszcze trochę pod nosem, ale w końcu przyznał rację Harry’emu. Uśmiechając się szeroko odwrócił się w stronę Astorii.
- Hej, Greengrass! Czyli Hermiona jednak będzie świadkiem- krzyknął, a zaraz potem zerwał się do biegu, kiedy zirytowana Astoria zaczęła rzucać w niego kasztanami używanych do dekoracji.
- Ona jest już Malfoyem, Weasley!- Draco zbuntował się w obronie ukochanej. Co nie wyglądało aż tak groźnie, gdyż młody nauczyciel Eliksirów taszczył za sobą bukiety kwiatów, które Astoria z dobrej woli (choć tak naprawdę w nadziei na tytuł świadka) przygotowała na ślub, by odciążyć panią Weasley.
W istocie, pan i pani Malfoy wrócili z podróży poślubnej tydzień przed ślubem Potterów. Zwiedzili kawał świata przesyłając listy i zdjęcia, na których wyglądali na autentycznie szczęśliwych. Matka Astorii ciągle była pod czujnym okiem Ministerstwa, więc rzadko było ją widać. Astoria jednak była mniej agresywna niż zazwyczaj, bo całkiem niedawno została matką chrzestną Emmanuela Notta, pierwszego dziecka Dafne i Teo.
Same wesele obyło się bez tradycyjnych ataków sił ciemności. Okolica naszpikowana była aurorami, a na Norę narzucono silne zaklęcia ochronne. Proste „tak” w wykonaniu Harry’ego i Ginny wywołało wiele emocji. Pan Weasley padł na kolana przed jedyną córką i tuląc mocno szeptał, że jest z niej niezwykle dumny, a Syriusz po raz pierwszy rozpłakał się publicznie, kiedy Harry i Ginny uświetnili pamięć Jamesa i Lily zostawiając dwa puste miejsca obok Molly i Artura. Harry także się wzruszył, kiedy Ginny po zaślubinach położyła na krzesłach dwie czerwone róże, skierowane łebkami do siebie.
Hermiona uśmiechnęła się na ten gest i wyciągnęła rękę w stronę George’a, który poprowadził ją na parkiet, by razem z parą młodą rozpocząć wesele.
- Piękna uroczystość, prawda?- George obrócił ją w tańcu, ale i tak zobaczyła jego uśmiech.
- Tak, postarali się wszyscy. Oczywiście i tak czeka nas jeszcze pokaz fajerwerków.
Hermiona roześmiała się.
- Oczywiście, nie mogłoby zabraknąć waszego wkładu. Ale…proszę, George. Nie zniszczcie tej chwili. Chcę ich widzieć takich szczęśliwych jak najdłużej.
George mrugnął do niej, przekazując, by się nie martwiła.
- Syriusz już o to zadbał. Z resztą…ja też lubię, gdy Ginny promienieje. Ty też masz dziś wyśmienity humor, Hermiono. Pogodziłaś się już z nowym Ronem?
Fakt, że jej mąż stał się Obdarzonym i jednocześnie tym, który przyczynił się do pozbycia się Lucjusza Malfoya i Bellatrix Lestrange długo budził w niej silne uczucia. Na początku nie dowierzała, bo jej racjonalny umysł nie dopuszczał istnienia świata Pomiędzy. Jednak nie znaleziono nigdzie ciał Mrocznych, a Harry, Lancelot, a nawet mała Victoire przedstawiali zaskakujące szczegóły.
- Ciągle mnie to zdumiewa. Ale chyba zaczynam wierzyć. Wiesz, Teddy zapytał kiedyś, czy może sprawić, by spotkał się z rodzicami. I wiesz co zrobił? Poszedł do Andromedy i znalazł dawno zgubiony naszyjnik Tonks. Nawet Dromeda była w szoku, bo tylko Dora wiedziała, gdzie on był.
George zamrugał, ale potem uśmiechnął się.
- Możemy zatem uznać wyjątkowość Rona za fakt. Powiem ci coś, ale niech to pozostanie między nami.- Nachylił się ku Hermionie i wyszeptał jej do ucha.- On jest naprawdę wyjątkowy. Pozwolił mi pożegnać się z Fredem.
Zaraz potem błyskawicznie obrócił się z nią w ramionach, by uniknąć zderzenia z Draco i Astorią. Nie minęła chwila, a już stali przed Harrym i Ginny, oczekując tradycyjnej zmiany partnerów.  Hermiona wsunęła rękę pod wysunięte ramię Harry’ego, ale zatrzymała się raptownie, widząc dawno niewidzianą twarz.
- Czy to Percy?
Harry spojrzał we skazanym kierunku, uśmiechając się i wymieniając czułe spojrzenie z Ginny.
- Zadziwiające jak przekonujący może być George. Ale, Hermiono. Jesteś świadkiem na moim ślubie. Zechciej więc radować się tą chwilą ze mną.
Idąc za Harrym Hermiona po raz pierwszy od dawna poczuła spokój. Piękny, niczym niezmącony spokój ducha.
Wybraniec rozpoczął normalne życie.
I choć Harry w końcu pozbył się swojego piętna, Hermiona zauważyła inną wyjątkowość. Wbrew pozorom rodzina zdrajców krwi była niesamowita pod każdym względem. Każdy z Weasleów zaskoczył ją na swój sposób. Wiedziała , że ta rodzina doczeka się jeszcze nie jednych przygód, bo była charakterystyczna.
Tak zwykła, a tak wyjątkowa.
Wiedziała jednak, że historia Skarbu Merlina nie zakończyła się jeszcze. Nie miała pojęcia, że losy jej własnych dzieci zmieszają się z tą legendą. Nie wiedziała, że narodziny jednego z potomków Weasleyów otworzą nową, mroczną historię w kartach tej rodziny.
Ale to już zupełnie inny rozdział.


KONIEC.
W końcu nadeszła ta chwila. Wielu z was może być zaskoczonych takim, a nie innym epilogiem. Bo to w sumie nie do końca jest epilog, skoro ostatnie zdanie nadaje ton prologu. Ale tak ma być. Domknęłam wszystkie wątki. Skończyła się moja przygoda z Mrocznymi. Nie żegnam się, bo i tak nie porzucam świata FanFiction.
Przepraszam za długie oczekiwanie. Ale może to moja głowa nie chciała tego kończyć. Ale w końcu musiałam zapiąć ostatni guzik. Przyjmę każde oskarżenie na klatę ;)
Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali, przeżywali i wyrażali opinię. To wy pomogliście mi tworzyć tą historię, bo autor bez czytelników stanowiłby jedynie pusty tekst.
Mój został doceniony.
Dziękuję Wam za to. I do zobaczenia przy następnej historii ;)
SZABLON AUTORSTWA JANE