piątek, 29 marca 2013

Wspomnienie 4: Plany



Niekiedy nachodzą mnie myśli, co by było gdyby mój ojciec dał sobie spokój z zemstą i pogodził się ze swoim losem.  Moja matka nie ponosiłaby takich straszliwych konsekwencji, a ja…byłbym jego synem. Takim prawdziwym synem, z którego jest dumny i nie pozwoli by stała mi się krzywda. Ale on jest Malfoy’em. Tacy jak on nigdy nie zapominają wrogości i sprzeciwu. Maniakalnie pragnie władzy. Co z tego, że jestem jego rodzonym synem. Stanąłem na jego drodze, więc musi mnie usunąć. Stworzył sobie listę wrogów, a ja figuruję na niej pod numerem trzy. Pewnie zadajecie sobie pytanie, jak do tego doszło. Spokojnie, wyjaśnię wszystko, teraz czas na kolejne wspomnienia.

S
yriusz Black był zdesperowany. Zdesperowany jak nigdy dotąd. Bał się o Harry’ego. Bardzo się zmienił. Unika towarzystwa, zamęcza się pracą, jest bardzo skryty i tajemniczy. Nawet Ron, jego najlepszy przyjaciel traci z nim kontakt. Jego oczy stały się puste i bez wyrazu. Czasem, gdy obserwuje Harry’ego na zebraniach Zakonu widzi ogromną tęsknotę w obliczu. Grymas bólu rozciąga się na jego twarzy, gdy chłopak patrzy na młode małżeństwa czy zakochanych. Chciał z nim porozmawiać, zmusić do zwierzeń, ale Harry uciekał szybko, gdy tylko ogłoszono koniec zebrania. On sam pracował w Hogwarcie jako nauczyciel transmutacji i nie miał zbytnio możliwości troszczyć się o Pottera. A bardzo by chciał. Po pokonaniu Voldemorta Harry miał wreszcie szansę na normalne życie. Bez tortur, porwań czy morderstw. Nareszcie stał się wolny. Potem wszystkie nadzieje i marzenia chłopaka gwałtownie legły w gruzach. Zaaferowani zwycięscy świętowali wygraną i nie zwracano uwagi na wrogów. A to był ogromny błąd. Niedobitki Śmierciożerców z jego zwariowaną kuzynką Bellą i tlenionym blond dupkiem na czele zaplanowali zemstę. Zemścili się za klęskę Ciemności w najbardziej bolesny i nieludzki sposób. Sprawili, że ukochana młodego Pottera straciła wszystkie wspomnienia. To wbrew pozorom gorsze niż śmierć. Rudowłosa zapominała wszystkiego: nie pamiętała kim jest Victoire, której jest matką chrzestną, zapominała o spotkaniach z przyjaciółmi, z biegiem czasu myliła swoich braci. Po roku męki nadszedł ostateczny cios. Ginny uciekła z Londynu po spotkaniu z Harrym twierdząc, że go nie zna. Nikt nie wie, gdzie teraz jest, co się z nią dzieje. A Harry wpadł w depresję. Najpierw płacz i obwinianie się, potem odcięcie się od rodziny, zatracenie się w pracy. Po dwóch latach intensywnego szkolenia, młody Potter został jednym z najbardziej obiecujących  aurorów. Zbierał same pochwały, ale on cały czas pamiętał o Ginny. Szukał jej, polował na Śmierciożerców. Właściwie teraz nazywali się Organizacją Mrocznych. Jako członek Zakonu Feniksa bywał niekiedy na miejscu zbrodni. Dowody były zawsze takie same: zaatakowana rodzina mugolaków albo czystokrwistych uznawanych za czasów Voldemorta za zdrajców krwi, zakrwawione ciała, zgwałcona kobieta i spalony dom. Na zgliszczach wyżłobiony podpis: OM owinięty wężem. Zawsze ten sam scenariusz. Brak jakichkolwiek poszlak informujących o następnych atakach. Mroczni znikali bez śladu.
- Harry! Jesteś tu?- zawołał Black wchodząc do mieszkania Pottera. Nie było duże. Dwa pokoje, kuchnia, jadalnia i łazienka. Wystarczające by mieszkać samotnie. Syriusz automatycznie skierował się do jadalni, gdzie znajdował się kominek. Jego chrześniak bardzo często tam przesiadywał. Stół ustawiony blisko kominka był zawalony różnymi papierami, tymi ważnymi jak i gazetami i listami. W gąszczu dokumentów znalazł się również kubek z kawą i talerz z zapiekanką. Zaraz przy kominku po jednej stronie stał stary, zużyty fotel, a z drugiej kredens z witryną, gdzie chłopak trzymał różnorakie pamiątki. To właśnie tam chował wszystkie zdjęcia i prezenty jakie dostawał od przyjaciół. Jednak najważniejsze dla Harry’ego było brązowe, kartonowe pudełko. Wszyscy przyjaciele Pottera nazywali je Skarbnicą Ginny, ponieważ schowane były w nim zdjęcia dziewczyny, listy, które chłopak pisał w chwilach rozpaczy, artykuły z gazet o Mrocznych i wreszcie najważniejsza rzecz. Naszyjnik z zawieszką przedstawiającą połowę serca z literką H. Potter miał drugą część tylko z literą G. Po wojnie, gdy wyjaśnili sobie wszystko i Ginny wybaczyła Harry’emu to, że ją zostawił, zeszli się ponownie, a na dowód swoich uczuć kupili wspólnie tą zawieszkę. Każdy nosił połowę. Teraz chłopak miał obie. Ginny zgubiła swoją tego feralnego dnia, gdy uciekła w nieznane.
- Harry! – Syriusz potrząsnął chłopakiem wzdychając ciężko. Znowu pracował do późna i teraz spał na twardym, kuchennym krześle.
- Sooo jeee- zielonooki próbował odgonić natręta, ale Black był nieugięty. Przyszedł tu w konkretnym celu i nie odpuści. Nie tym razem.
- Ziemia do Harry’ego- pstryknął palcami przed twarzą chłopaka- No dalej chłopie, jest już 11, nie wspominając o tym, że mamy sobotę. Zrobię kawę a ty się ogarnij jakoś. Musimy poważnie porozmawiać.
Chłopak poddał się w końcu i mamrocząc rzeczy w stylu „ wyrodny chrzestny” i „ myślałem, że mnie kochasz” poczłapał do łazienki. Wziął szybki prysznic, ogolił się i wrócił do jadalni.
- Czymże sobie zasłużyłem na twoją wizytę z samego rana, panie profesorze?- zapytał, gdy już rozgrzał się kawą.
Syriusz zmarszczył brwi. No tak. Co jak co, ale stary żart o profesorze musi być. Męczą go od chwili podjęcia pracy w Hogwarcie. Zazwyczaj wdawał się w potyczki słowne, ale teraz miał co innego na głowie.
- Musimy poważnie porozmawiać- powiedział.
- To już mówiłeś. Słucham cię uważnie, staruszku.
Łapa wziął głęboki oddech i z niepokojem patrzył na chrześniaka.
- Chcę byś od tego roku szkolnego pracował w Hogwarcie- wypalił.
Potter zamarł z kubkiem trzymanym tuż przy ustach i z wysoko uniesionymi brwiami spojrzał na Blacka.
- W Hogwarcie?
- Tak, jako nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią.
Potter zaksztusił się kawą. Odstawił kubek, odchrząknął kilka razy i rozpoczął wystukiwanie rytmu palcami o blat stołu.
- Mam pracować w Hogwarcie. Jako nauczyciel Obrony. Razem z tobą pod jednym dachem. Będę musiał cię znosić przez cały rok, kiedy teraz mam spokój.
- No…właściwie to tak- odpowiedział Syriusz.
- Hmmmm- zamyślił się zielonooki. W sumie to nie spędzali za dużo czasu razem. W ogóle mało czasu poświęcał dla przyjaciół. Pamiętał jak się czuł, gdy w piątej klasie o mało go nie stracił. Już widział jak Syriusz wpada za tą przeklętą zasłonę, ale w ostatniej chwili szczęśliwym zbiegiem okoliczności znalazła się tam Ginny. Walczyła z zamaskowanym Śmierciożercą i korzystając z nieuwagi przeciwnika, jednym silnym kopnięciem wepchnęła go za zasłonę. Syriusz rozpaczliwie odepchnął się od jego ciała, a rudowłosa złapała go za szatę i pociągnęła za sobą. Śmierciożerca wpadł za zasłonę a Black i Weasley upadli na ziemię, oddychając ciężko. Błyskawicznie podbiegł do nich razem z Lupinem , sprawdził co z Syriuszem, a następnie złapał Ginny, pocałował ją w policzek i wyściskał mocno. Wtedy po raz pierwszy poczuł, że jego uczucia do rudowłosej ulegają zmianie. Wtedy też o mało nie stracił chrzestnego, teraz tracił go z własnej woli. Nie zamierzał do tego dopuścić. Stracił już Ginny, Syriusza nie zamierza.
- Zgoda- powiedział przerywając ciszę.
- Harry posłuchaj, to ci pomoże… Że co?!- krzyknął zdziwiony Black.
Potter uśmiechnął się.
- Zgadzam się. Podejmę pracę nauczyciela Obrony- powiedział wolno i wyraźnie.
Syriusz zamrugał gwałtownie i patrzył niepewnie na chłopaka.
- Ty tak na serio? Bo musimy iść do Mcgonagall.
- Jak najbardziej- Harry wstał i ubrał swoją skórzaną kurtkę, którą dostał od chrzestnego na święta- Chodź panie profesorze, Hogwart wzywa.
Black zerwał się na nogi i z szerokim uśmiechem na twarzy podążył za Harrym do kominka,  gdzie obaj zniknęli w rozbłysku zielonych płomieni.


K
evin Straus chodził po korytarzu tam i z powrotem. Już za parę chwil rozpoczną się egzaminy zawodowe. Jeśli je zda, będzie dumnym posiadaczem tytułu Mistrza Astronomii. Astorii z nim nie ma, ponieważ podzieleni byli na dwie grupy. Podział odbywał się alfabetycznie, ona była pod G a on pod S, więc trafili do osobnych grup. Pocieszeniem było to, że w pracowni obok swój egzamin odbywali „przeklęci”. Oczywiście nie dosłownie. „Przeklęci” to potocznie używana nazwa wobec studentów Zaklęć i Uroków. Wszyscy żartują sobie, że są tak bardzo przesiąknięci zaklęciami wszelkiego rodzaju, że nawet zapytani w trakcie snu potrafią wyrecytować każde zaklęcie. Grupa Astorii odbywała egzamin wspólnie ze studentami Wydziału Eliksirów. Kevin zerknął na lewo szukając charakterystycznej rudej głowy. Napotkał wzrok Ginny i uśmiechnął się nerwowo. Właśnie zamierzał do niej podejść, gdy z pracowni egzaminacyjnych wyszła para siwobrodych, wysokich czarodziei w bordowych szatach.
- Zapraszamy ostatnią grupę. Studenci od O do Z, proszę podejść. Do mnie zgłaszają się studenci Astronomii, do mojego kolegi Zaklęć i Uroków.
Rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie w kolejce. Kevin poczuł na sobie czyjś wzrok więc się rozejrzał.
- Dasz radę, Straus- powiedziała Ginny uśmiechając się- Za dwie godziny się widzimy i trzymając dyplom w ręku idziemy się pakować. Londyn już na nas czeka.
- Jasne Weasley- odpowiedział- Powodzenia- rzucił szybko, bo zbliżał się do egzaminatora.
- Nazwisko?- zapytał czarodziej.
- Kevin Straus.
- Straus…o tu jesteś- odhaczył go na liście- Zapraszam, stanowisko numer 5. Proszę, to pański zestaw pytań. Powodzenia życzę- powiedział i wręczył mu zaklejoną kopertę.
Usłyszał jeszcze jak egzaminator obok niego odhacza Ginny i z ciężkim sercem skierował się do stanowiska nr 5. Obronę tytułu Mistrza Astronomii czas zacząć.


N
apięcie go opuszczało. Powoli się rozluźniał i nie zerkał co chwilę na ten wielki zegar po środku pracowni. Odgarnął swoje blond włosy ze spoconego czoła i opuścił swoje stanowisko pracy kierując się do Ławy Egzaminatorów. Właśnie skończył ważyć drugi eliksir, więc skończył część praktyczną. Oddał dwie fiolki z próbkami eliksirów kobiecie w bordowej szacie i czekał na zadanie teoretyczne. Jak wytłumaczono im na początku obrona tytułu Mistrza Eliksirów składała się z dwóch części: pierwsza, praktyczna, polegała na wylosowaniu dwóch eliksirów i wykonaniu ich jak najlepiej w ciągu godziny. Druga godzina przeznaczona była na pisanie wypracowania na temat przydzielony losowo.
Egzaminatorzy ocenili jego eliksiry i Draco czekał na wynik.
- Bardzo dobrze, panie…- kobieta zerknęła do notatek- Malfoy. Wybitnie przygotowane Veritaserum, co jest bardzo trudnym zadaniem. Jednak tutaj- pokazała fiolkę z pomarańczowym Eliksirem Kurczącym- powinien pan dodać odrobinę więcej sproszkowanego rogu jednorożca. Jednak sumując pańską pracę- wyciągnęła kartę egzaminacyjną- z części praktycznej otrzymuje pan Powyżej Oczekiwań. Gratulacje.
Draco uśmiechnął się nerwowo, podziękował i przeszedł do drugiego czarodzieja.
- Pan Malfoy…- skierował pióro na jego nazwisko- proszę wybrać kopertę od 1 do 10. Z wyjątkiem 8 i 3.
Draco zerknął na białe koperty.
- Poproszę numer 7.
Egzaminator zabrał kopertę zajrzał do środka i przepisał temat wypracowania przy jego nazwisku na liście. Gdy skończył, wręczył mu ją, powiedział, że ma godzinę i odprawił do stanowiska.
Blondyn usiadł na swoim miejscu, chwycił pióro i pergamin i obejrzał kopertę. Z ciężkim sercem otworzył ją i wyciągnął kartkę z tematem wypracowania.
Jednym z najnowszych odkryć dziedziny eliksirów jest eliksir przywracający pamięć. Napisz wypracowanie na temat jego zastosowania. Obowiązkowe: odkrywca eliksiru, najważniejszy składnik i pierwsze zastosowanie. Na wykonanie zadania masz godzinę.
Draco wciągnął powietrze. Cholera. Przeszłość powraca w najmniej przychylnych momentach. Wypuścił powietrze ze świstem, rozejrzał się po sali i zaczął pisać.


W
 pokojach akademickich panował istny chaos. Ubrania porozrzucane po całym pomieszczeniu, kufry i niepościelone łóżka, kosmetyki, znalazła się nawet miotła.
- Ginny! Zabieraj tego Nimbusa, bo zaraz go złamię! Przypadkowo oczywiście.
Z łazienki wyszła rudowłosa dziewczyna trzymająca całe naręcze kosmetyków. Podeszła do swojego kufra. Wrzuciła do niego kosmetyki i odrzuciła włosy w twarzy rozglądając się po pokoju. Uśmiechnęła się i sięgnęła do nogawki spodni, gdzie na udzie miała przypiętą opaskę- sprytne miejsce na przechowywanie różdżki. Rzuciła kilka zaklęć i po dwóch minutach ubrania poskładały się, drobiazgi same ułożyły się, a miotła zmniejszyła się i wcisnęła w boczną przegrodę. Kufer był spakowany.
- No jasne- prychnęła Astoria- Ja tu się męczę a ty o tak- pstryknęła palcami- machasz sobie różdżką i już jesteś spakowana.
- No wiesz…. W końcu za coś dostałam dyplom i obroniłam tytuł Mistrza Zaklęć i Uroków- uśmiechnęła się Ruda.
Czarnowłosa prychnęła udając oburzenie.
- Już się tak nie chwal. Cała Akademia wie, że obroniłaś tytuł z najlepszymi wynikami- powiedziała napierając całą siłą na swój kufer, by wszystko pomieścić- Na gacie Merlina! Cholerny kufer!
Weasley patrzyła na nią pobłażliwie i westchnęła.
- Daj mi to Greengrass.
Powtórzyła zaklęcia i po chwili kufer Astorii był spakowany i zapięty na wszystkie zatrzaski.
- Dobra, ja idę po Kevina, a ty sprawdź czy czegoś nie zapomniałyśmy- powiedziała Astoria wychodząc z pokoju.
Ginny rozejrzała się uważnie, gdy poczuła jak coś uwiera jej nogę. Zerknęła w dół i podniosła z podłogi jej niebieski album na zdjęcia. To była jedyna rzecz jaką przywiozła ze sobą do Cardiff, no oczywiście oprócz worka pełnego galeonów. W albumie znajdowały się jej zdjęcia jak i paru innych osób. Było zdjęcie z przed trzech lat. Widocznie zostało zrobione świeżo po wojnie, bo widać było lekkie zadrapania na twarzy. To było jej ulubione zdjęcie. Opierała się o wielki dąb, ubrana była w zieloną bluzkę z logo Harpii Holyhead, na twarzy miała śliczny uśmiech i co jakiś czas przesyłała całusa w stronę osoby robiącej zdjęcie. Na szyi miała srebrny naszyjnik z zawieszką, która przedstawiała połówkę serca. Gdy, przyjrzała się bliżej, zobaczyła, że na zawieszce wyżłobiono literkę H. Wielokrotnie przeszukiwała swoje rzeczy, ale naszyjnika nie znalazła.
- Dalej Weasley, Londyn czeka!- do pokoju wpadł rozpromieniony Kevin.
- Już, już- wrzuciła album do kufra, zapięła na wszystkie zatrzaski, zmniejszyła i schowała do kieszeni.
- Londyn czeka- powiedziała i zamknęła pokój.
Oddali klucz do biura dyrektorki, zabrali ostatnie owoce, opuścili mury Akademii i z szerokimi uśmiechami rozpłynęli się z trzaskiem.


Tak...a więc to już koniec wspomnień z Akademii w Cardiff. Teraz akcja przeniesie się do Londynu. W kolejnym rozdziale pojawi się Blaise, Hermiona i Ron. Rozbuduję też postać Madelaine, bo jak wspomniałam w zakładce bohaterów drugoplanowych, Królowa Parks namiesza trochę w życiu bohaterów. 
Wspomnienie 5:
- nowe hobby Harry'ego
- powojenna historia Andromedy i Narcyzy
- Kevin zapragnie odwiedzić Magiczne Dowcipy Weasley'ów
- Mroczni powracają

1 komentarz:

  1. No, no robi się ciekawie. Ginny coraz bliżej poznania prawdy i być może odzyskania dawnego życia..
    Nie myliłaś się nie ma zakładki na reklamy , bo nie bardzo wiem jak i gdzie ma być...

    OdpowiedzUsuń

SZABLON AUTORSTWA JANE