poniedziałek, 18 marca 2013

Wspomnienie 3: Mistrzowska Akademia Czarodziejska



Przekazałem wam początek historii, oraz skróconą wersję wydarzeń po moim wyjeździe do Cardiff. Nadszedł czas na opisanie jednego z najważniejszych wydarzeń tej historii. Momentu, w którym moje stalowe tęczówki nawiązały kontakt z czekoladowymi oczami panny Weasley. Te wspomnienia, które za moment ujrzycie, to czas, w którym po raz pierwszy w moim życiu wstydziłem się tego, kim jestem. Mojego nazwiska, rodziny i wychowania. Zacząłem się również zastanawiać nad wartością statusu krwi. W Cardiff doszło do starcia przekonań. Draco Malfoy i Astoria Greengrass. Obydwoje jesteśmy Ślizgonami, pochodzimy z czystokrwistych, arystokratycznych rodów. Jednak ona dokonała tego, czego ja zawsze się bałem. Sprzeciwiła się swojemu ojcu i żyła według własnych zasad. A fakt, że została najlepszą przyjaciółką Ginny sprawił, że obdarzyłem ją ogromnym szacunkiem i zafascynowaniem. Dobra, wystarczy tego zachwycania się śliczną Astorią, czas na wspomnienia z Cardiff, Mistrzowskiej Akademii Czarodziejskiej.


S
ygnał oznajmiający koniec piątkowych zajęć  sprawił, że młodzi czarodzieje rzucili się w kierunku drzwi. Profesor prowadzący lekcję chciał jeszcze coś powiedzieć, ale machnął ręką widząc, że studenci wyszli już na korytarz. W końcu zaczął się weekend, czas zabawy i odpoczynku. Rudowłosa dziewczyna jako jedna z ostatnich opuściła klasę i życząc udanego odpoczynku profesorowi skierowała swoje kroki do Jadalni. Jadalnia składała się ze sporych rozmiarów budynku z białego kamienia, gdzie przesiadywali studenci w okresie zimowym oraz dziedzińca letniego, z drewnianymi stolikami i drzewami owocowymi. Usiadła na swoim stałym miejscu i nałożyła sobie sporą porcję zapiekanki makaronowej. Była strasznie głodna.
- Stevens chyba zwariował, jeśli myśli, że przyjdę w sobotę o północy oglądać jak Mars zrównuje się z Wenus- ciemnowłosa dziewczyna opadła ciężko na ławkę obok rudowłosej i chowając głowę w ramionach warknęła głośno.
Rudowłosa uniosła brwi, jednocześnie uśmiechając się lekko.
- A czego ty się spodziewałaś, Greengrass? Astronomia nie jest dla leniuchów, słoneczko- powiedziała doskonale naśladując nosowy głos profesora Stevensa- Konstelacje i planety to jest coś, dzięki czemu my, zwykli czarodzieje zawdzięczamy los całego świata. W gwiazdach zapisany jest los każdego z nas.
- Przymknij się Weasley- Astoria rzuciła w nią czekoladową babeczką, którą właśnie jadła. Ginny uchyliła się i babeczka poleciała dwa stoliki dalej, lądując na koszuli Kevina Strausa.
- Sorry, baby- powiedziała Astoria. Kevin, blondwłosy dwudziestolatek o wyglądzie surfera pochodził z Ameryki, więc wszyscy zwracali się do niego wyrażeniami z tamtych stron- To nie było wycelowane w ciebie, tylko w tą rudą wiewiórę. Myśli, że jest taka cool, skoro gra w akademickiej drużynie Quidditcha.
- Masz, szczęście, że nie trafiłaś, Greengrass- uśmiechnął się Kevin- Rude są strasznie zawzięte i wredne. Wiem coś o tym, gram z nią jako ścigający więc muszę znosić jej fochy.
Astoria zaśmiała się i przybiła żółwika z Kevinem.
Ginny udała strasznie oburzoną.
- Jesteście okropni- stwierdziła i usiadła z założonymi rękoma przeżuwając resztki zapiekanki.
- I tak nas kochasz- Astoria zmierzyła Kevina i parsknęła śmiechem- no przynajmniej mnie, bo Straus jest strasznym brudasem- wyciągnęła palec i rozsmarowała na koszuli chłopaka kawałki czekolady.
- Ale nieźle wygląda w ręczniku- zarechotała Ginny- Budzi zachwyt Madelaine Parks a to już coś.
Astoria przyłączyła się do Rudej i obie zaśmiewały się z miny Amerykanina. Śmiech przerodził się w pisk, gdy złapały swoje torby i niczym Błyskawica przebiegły przez dziedziniec Akademii uciekając przed Kevinem.

J
ak prawie każdy student eliksirów, Draco Malfoy jest tajemniczy. Prawie każdy. Draco miał zamiar iść do Jadalni na obiad, ale gwałtownie zmienił tor swojego kroku. Przeszedł dziedziniec i zajął miejsce w zaciszu owocowych drzew, gdzie miał chwilę spokoju. W pobliżu znajdowały się wielkie kosze z owocami dla spragnionych witamin studentów. Blondyn zabrał jabłko i wgryzł się w nie chrupiąc głośno. Zaraz potem schował się głębiej w cieniu drzew obserwując przechodzące studentki, z wyróżniającą się blond głową na czele. Madelaine Parks, lub jak kto woli Królowa Parks. Filigranowa, zadufana w sobie blondynka. Uwzięła się na niego od początku studiów. Musiał znosić jej towarzystwo na każdych zajęciach, szczerze mówiąc, nie wiedział jakim cudem znalazła się na trzecim, ostatnim roku eliksirów. Odetchnął z ulgą, gdy przeszły obok, a on pozostał niezauważony. Jeszcze miesiąc. Pozostał miesiąc do końca studiów, potem musi obronić tytuł Mistrza Eliksirów i opuści mury Akademii. Rozmawiał już z wujkiem Edem i uzgodnili, że poczeka dwa tygodnie za Blaisem i razem z nim wróci do Londynu. Od kiedy Ministrem Magii został Kingsley Schaklebolt, sytuacja w stolicy uległa ogromnej zmianie. Wszystkich złapanych Śmierciożerców skazano na Pocałunek Dementora, przeprowadzono infiltrację Ministerstwa i wsadzono do Azkabanu wszystkich, którym udowodniono szpiegostwo na rzecz Czarnego Pana. Nie wszystko było jednak takie piękne. W ciągu tych trzech lat, które on spędził w Cardiff, narodził się nowy wróg. Organizacja Mrocznych. Niezależnie od tego, jak bardzo bał się kiedyś swojego ojca, wróci do Londynu. Wydarzenia, których był świadkiem przed ucieczką ogromnie go zmieniły. Stał się tajemniczy, zamknięty w sobie, nieufny. Nie pysznił się swoim pochodzeniem, a tym bardziej nazwiskiem. Tutaj w Akademii studiowała najrozmaitsza mieszanka czarodziejów, różnej narodowości, więc miał lepszy start. Nie kojarzono go z Ciemnością. Oczywiście znalazło się paru miejscowych i Londyńczyków, którzy doskonale go znali. Na przykład Madelaine Parks. Draco otrząsnął się z zamyślenia, gdy usłyszał głośny śmiech. Wysunął się z cienia, by zobaczyć co się dzieje. Przy sąsiednim drzewie, zajadając się owocami siedziała trójka studentów. Dobrze wiedział kto to jest, ale nie poprawiło to jego humoru. Ginny Weasley, Astoria Greengrass i Kevin Straus. Troje tak bardzo różniących się ludzi, że aż dziw, że są przyjaciółmi. Chociaż nie. Jeśli przyjrzeć się temu z innej strony, każdy z nich miał swój świat. Kevin- czarodziej z Ameryki, zagubiony, niezrozumiany przez studentów, wyrzutek. Stał się popularny dzięki Astorii i Ginny, które pomogły odnaleźć mu swoje miejsce. Astoria- czarnowłosa dziewczyna z ostrym językiem . Jednak…był nią zachwycony. Już w Hogwarcie sprawiała, że jego serce gubiło rytm. Jest o rok młodsza, czystokrwista z dobrze kojarzącym się nazwiskiem. Greengrassowie podjęli współprace z Zakonem Feniksa i przyczynili się do aresztowania sporej grupy popleczników Voldemorta. I wreszcie ona. Ginny Weasley- rudowłosa ślicznotka, za którą gania większa część studentów. Zaczynając studia zaklęć i uroków w Cardiff zaprzyjaźniła się z Astorią. Wiedziała o tym, co jej się przytrafiło i zaopiekowała się nią. Z czasem stały się najlepszymi przyjaciółkami, potem dołączył do nich Straus. Cała trójka wybrała dwuletnie studia, które kończą za miesiąc: Kevin i Astoria bronią tytułu Mistrza Astronomii, a Ruda Mistrza Zaklęć i Uroków. Draco zmienił miejsce, chcąc posłuchać o czym mówią.
- Jeszcze miesiąc i koniec- westchnęła Astoria.
- Co potem?- zapytał Straus- Nie chcę wracać do Ameryki. Nie po to się wyrwałem, by wracać do tego bagna. Matka i ojciec w ogóle się mną nie przejmują, więc  nie ma różnicy, czy wrócę, czy nie.
- Jest aż tak, źle? No wiesz… teraz jesteś dorosły, mogą ci podskoczyć.
- Nie. Nie wrócę tam. I nie zaczynaj znowu Greengrass- warknął chłopak. Draco wyczuł, że jest to nieprzyjemny temat dla całej trójki.
- Dobra, już- odezwała się Ginny- Ja w każdym bądź razie zamierzam coś zrobić z moją gównianą pamięcią. I ty mi w tym pomożesz, As.
Draco zaksztusił się jabłkiem. Że co? Usłyszał jak Astoria nerwowo kręci się na swoim miejscu.
- Mówiłam, że spróbuje, Gin. To, że masz prześwity wspomnień nie znaczy, że odzyskujesz pamięć.
Prześwity? Malfoy z niecierpliwością czekał na dalsze słowa. Po chwili nieznośnej ciszy odezwał się Kevin.
- Ale ten facet z jej wspomnień, George. No wiesz, ten właściciel Magicznych Dowcipów Weasley’ów. Weasley’ów, As- podkreślił- Ma takie same nazwisko jak ona. I jest rudy- uśmiechnął się- To musi być jej rodzina.
- Zwłaszcza, że w jednej z książek, które tu przywiozłam, znalazłam fotografię z wesela. Dziewięcioro rudzielców, w tym George i ja, blondynka w sukni ślubnej, szatynka z burzą włosów i ten chłopak- wskazała coś na zdjęciu- To Harry Potter, prawda?
O Merlinie. Blondynowi zrobiło się nagle bardzo duszno, więc poluzował krawat.
- Nie dacie za wygraną, co?- westchnęła Astoria. Rozległ się podwójny pomruk zaprzeczenia. Draco usłyszał jak Astoria przeklina pod nosem.
- Niech będzie. Ale- zastrzegła- nic na siłę. Kończymy studia, bronimy tytułu Mistrza i wracamy do Londynu. A potem…potem zabiorę cię na spotkanie z Georgiem- dokończyła niechętnie.
Rozległy się okrzyki radości pozostałej dwójki. Blondyn słyszał jak zbierają swoje rzeczy i przechodzą koło jego kryjówki.
- Londynie nadchodzę!- krzyknął Kevin kopiąc kamień leżący w pobliżu.
Draco Malfoy wyszedł po chwili zza drzewa wiążąc poluzowany krawat.
Na workowate gacie Merlina, nie jest dobrze.

W
 gabinecie dyrektorki Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart trwało zebranie kadry nauczycielskiej. Minerva Mcgonagall miała problem. Ogromny problem. Trzy lata po Bitwie szkoła powoli odbudowuje swoją renomę i potęgę. Ale takiego problemu nigdy nie było. Hogwart cierpi na brak…nauczycieli. Pamona Sprout, dotychczasowa nauczycielka zielarstwa musi zająć się chorującym bratankiem. Horacy Slughorn stwierdził, że jest za stary i odchodzi na zasłużoną emeryturę. Prowadząca zajęcia astronomii Aurora Sinistra nie dawno wyszła za mąż, a teraz spodziewa się dziecka. Filius Flitwick jest przytłoczony obowiązkami zastępcy dyrektora i nie da rady nauczać zaklęć. Nie wspominając już o ciągłym problemie ze znalezieniem profesora obrony przed czarną magią.
- Z bólem głowy stwierdzam, że mamy nauczyciela transmutacji, Syriusza Blacka, opieki nad magicznymi stworzeniami Rubeusa, ale również mugoloznawstwa, wróżbiarstwa, historii magii. Brakuje nam nauczycieli do podstawowych, najważniejszych przedmiotów. Nie mamy nawet nauczyciela latania. A czasu mamy mało. Mamy koniec czerwca, za dwa miesiące zaczyna się rok szkolny.
- Spokojnie Minervo- zapiał Flitwick- coś wymyślimy. Studenci szkół wyższych kończą za miesiąc Akademię. Może tam kogoś znajdziemy?
Hagrid pokiwał głową.
- Tak. Przydałaby się młoda krew, cholibka. Wy już stanowczo za długo siedzicie za biurkiem.
Syriusz chrząknął głośno.
- Wybacz Hagridzie, ja jestem jeszcze młody.
Minerva westchnęła ciężko.
- Nie wydziwiaj Black, przecież jesteś nauczycielem. Ale tak, rzeczywiście powinniśmy odmłodzić kadrę. Jakieś propozycje?
- Panna Granger?
- Nie- zaprzeczył Syriusz- Jest teraz prawą ręką Amelii Bones. Szykuje się ogromna reformacja prawa, więc odpada.
- Percy Weasley?
- Asystent Ministra, Filiusie- powiedziała Minerva.
- Cho Chang? Jest co prawda szukającą Tajfunów, ale odniosła kontuzję i nie zagra w najbliższym sezonie. Mogłaby uczyć latania.
Minerva pokiwała głową i zapisała ją na liście.
- Syriuszu?
Black kręcił się nerwowo na krześle.
- No…mógłbym porozmawiać z Harrym. Stał się trochę przewrażliwiony na punkcie łapania Mrocznych, a na każdy sygnał o Malfoy’u zrywa się jak dziki pies. Praca w Hogwarcie dałaby mu trochę wytchnienia.
- Nie może o niej zapomnieć, prawda?- zapytała cicho Minerva.
- A dziwisz się? Pieprzony Malfoy zniszczył mu szansę na lepsze życie. Jakbyś się czuła gdyby osoba, którą kochasz całym sobą i z którą planujesz przyszłość mówi, że cię nie zna i ucieka w nieznane? Szuka jej, cały czas. Nie ma dnia, by nie siedział ze zdjęciem Ginny pijąc Ognistą. Nie ma dnia, by za nią nie tęsknił. Ciężko go zaciągnąć do Nory, bo przypomina mu się Ginny. Cholerny Malfoy- wysyczał.
Zrobiło się cicho. Doskonale wiedzieli co przeżywa Harry. Stał się innym chłopakiem.
- Przepraszam, ale muszę ochłonąć- Black wstał i skierował się do wyjścia.
- Porozmawiaj z nim Syriuszu- powiedziała Minerva- To pomoże jemu i nam. Nie może przebywać sam. Będziesz go miał na oku.
Syriusz wyszedł rzucając zdawkowe pożegnanie i teleportował się do mieszkania Harry’ego. Musiał odbyć z nim poważną rozmowę.


N
a Merlina! Co ten Stevens sobie wyobraża? Jest sobota, zbliża się północ a ona musi tłuc się do Akademii z całym naręczem map na nocne zajęcia z Astronomii. Marudząc pod nosem Astoria zmierzała do Skrzydła Astronomicznego, gdzie znajdowało się obserwatorium. Przechodziła właśnie koło Pracowni Eliksirów, gdy potknęła się i opuściła wszystkie mapy. Warknęła zniecierpliwiona i ukucnęła by pozbierać pergaminy.
- Może pomóc?- rozległ się głos za jej plecami.
Cholera, jeszcze jego brakuje mi do szczęścia.
- Nie potrzebuję pomocy. Zwłaszcza twojej, Malfoy.
Zupełnie jakby nie usłyszał jej słów, blondyn zabrał z jej rąk wszystkie pergaminy i spojrzał na nią.
- Jesteś pewna Greengrass? Do obserwatorium jeszcze kawał drogi. Dotrzymam ci towarzystwa.
Astoria uniosła brwi.
- Czego chcesz, Draco?
- A skąd pomysł, że czegoś chcę?
Czarnowłosa parsknęła szyderczo.
- Och, pomyślmy. Nie zwracasz na mnie uwagi, choć od dwóch lat studiujemy na tej samej Akademii. Całe dnie spędzasz w Pracowni, nie masz znajomych, do nikogo się nie odzywasz. Nawet Królową Parks zbywasz półsłówkami, czego dawny Draco Malfoy nigdy by nie zrobił. No wiesz, niezła z niej laska.
- Może i niezła, ale zdecydowanie nie w moim typie- spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko- Wolę czarnowłose z ciętym językiem, jak ty.
Astoria potknęła się ponownie, a Draco zachichotał cicho. Dziewczyna spojrzała na niego.
- Nie obchodzi mnie, jakie dziewczyny wolisz. Czego chcesz, Malfoy?
Draco rozejrzał się czujnie po korytarzu i chwycił dziewczynę za rękę.
- Nie możesz zabrać Rudej do Dowcipów.
- Że co?
- Ginny nie może spotkać się z Georgiem.
Astoria spojrzała na chłopaka w osłupieniu. Skąd on to wie? Nikt nie ma o tym pojęcia, chyba, że…
- Podsłuchiwałeś nas?- wysyczała.
Draco, jak na Malfoy’a przystało ocenił sytuację i zaczął wyjaśniać.
- To nie tak. Znalazłem się tam przypadkiem, a wy wcale nie rozmawialiście za cicho. Ruda przypomina sobie George’a, prawda?
- No i co z tego? Nie powinno to cię interesować. Nie masz z tym nic…- gwałtownie wciągnęła powietrze.
- To zrobił twój ojciec, prawda? Lucjusz Malfoy sprawił, że życie Ginny legło w gruzach.
Draco opuścił głowę.
- A ty przy tym byłeś, zgadza się? I nic nie zrobiłeś?
Blondyn milczał jak zaklęty.
- Tak czy nie- warknęła dziewczyna.
- Tak, to znaczy… Nie, nic nie zrobiłem.
Astoria spojrzała na niego, jak na zdechłego robaka.
- Tchórz- wysyczała.
Draco złapał ją i gwałtownym ruchem przyciągnął do siebie. Wszystkie mapy rozsypały się na podłodze.
- Byłem młody, głupi i cholernie przerażony- wyszeptał patrząc jej w oczy- Voldemort przegrał, a my zostaliśmy wygnani. Nie miałem nic do gadania. Mój ojciec i Bellatrix zaplanowali zemstę, ale ja tego nie chciałem. Moja matka postawiła wszystko na jedną kartę. Kiedy oni polowali na Weasley, ja miałem okazję uciec od tego bagna. I skorzystałem z niej.
Poluźnił uścisk słysząc kroki zmierzające w ich kierunku. Jednym machnięciem różdżki sprawił, że wszystkie pergaminy wylądowały w jego ramionach. Zza zakrętu wybiegła dziewczyna i chwilę potem była już obok nich.
- Hej As, Stevens musiał nagle opuścić szkołę, więc nie macie zajęć i… Co jest?- zapytała rudowłosa widząc nietęgą minę przyjaciółki. Rozejrzała się i jej wzrok padł na blondyna.
- Kim jesteś i co jej zrobiłeś?
 Draco odrzucił kaptur i przesunął się bliżej lampy, by mogła zobaczyć jego twarz.
- Draco Malfoy, panienko- ukłonił się lekko- pomagam twojej koleżance nieść te mapy.
Ginny zerknęła na Astorię, ale ta kiwnęła głową więc podeszła do chłopaka i spojrzała mu w oczy. Czekoladowe oczy napotkały zimną stal.
- Jeśli się dowiem o jakimkolwiek niestosownym zachowaniu, będziesz miał ze mną do czynienia Malfoy- wyszeptała Ginny z uśmiechem na ustach- Rozumiemy się?
O tak. Widząc te płomienie w oczach zapragnął zniknąć stąd jak najszybciej.
- Oczywiście. Zrobiło się już bardzo późno- oddał wszystkie mapy Astorii- życzę miłej nocy- znowu się ukłonił i szybkim krokiem opuścił korytarz. Przechodząc koło czarnowłosej spojrzał jej prosto w oczy i lekko kiwnął głową.
- Chodź, As- Ginny pociągnęła ją za ramię- jestem cholernie śpiąca.
Wróciwszy do pokoju obie położyły się do łóżek. Po krótkiej chwili Astoria usłyszała miarowy oddech panny Weasley, lecz ona długo nie mogła zasnąć. Patrząc tępo w sufit zastanawiała się kim jest i jaką rolę w jej życiu odegra Draco Malfoy. Bo że takową odegra, nie miała żadnych wątpliwości.

4 komentarze:

  1. Świetny! A i mogłabyś mnie informować o nowych notkach w podstronie "spam" ?

    OdpowiedzUsuń
  2. O, tym razem mogę się zalogować i skomentować, whatever. Blog świetny, taki inny^^ czekam na kolejny rozdział i dodaję do obserwowanych :) Tylko dlaczego Syriusz żyje? :> Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog świetny. Jestem bardzo ciekawe czy Ginny odzyska pamięć? Czy będzie z Harrym? ... Mam nadzieję , że tak :)

    OdpowiedzUsuń

SZABLON AUTORSTWA JANE