poniedziałek, 11 marca 2013

Wspomnienie 2: Jak stałem się tchórzliwym draniem



 Już wiecie kto był sprawcą tego wszystkiego. Moja kochana rodzinka z szaloną ciotką i chorobliwie mściwym ojcem na czele. Byłem świadkiem powstawania Organizacji Mrocznych, nowego Zła. Jak wiecie w tamtych czasach, po pokonaniu Voldemorta byliśmy wygnańcami. Nie mogłem pokazywać się w miejscach publicznych, więc nie byłem świadkiem wszystkich wydarzeń, które za moment ujrzycie. W tej chwili Zakon Feniksa prężnie działa i bardzo aktywnie poluje na Mrocznych. Jest więc trochę czasu na złapanie oddechu. Razem z Astorią bardzo udanie spędzamy podróż poślubną, ale to już oddzielny temat. Jak już wspominałem, nie widziałem wszystkiego, co działo się po Bitwie. Jednak aby przekazać wam jak najwięcej szczegółów tej historii, poprosiłem o pomoc kilku znajomych. Zobaczcie więc, co mój ojciec wywołał jednym zaklęciem. Jednym jedynym.


M
łody chłopak o blond włosach został wyrwany ze snu przez dźwięki dochodzące, jak mu się wydawało, niespełna kilka metrów od niego. Otworzył oczy, ale natychmiast zamknął je z powrotem porażony promieniami słońca, które przebijały się przez gałęzie drzew. Było mu strasznie niewygodnie i…mokro? Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał w około. Znajdował się w jakimś lesie. Gęstość drzew nie pozwoliła mu określić w jakim dokładnie. Co więcej, wyglądało na to, że spędził noc leżąc na zimnej ściółce w bardzo zniszczonej szacie. A to, że był mokry dowodziło, że w nocy padał majowy deszcz. Mimo, że był początek kwiecistego miesiąca i zapowiadało się piękne lato, młodzieniec czuł, jak w jego wnętrzu panuje mroźna zima. Właśnie przypominał sobie wczorajszy dzień. Bitwa o Hogwart, Potter ratujący jego życie, mrożący krew w żyłach śmiech Czarnego Pana, gdy ogłaszał śmierć Wybrańca, wybuch radości po klęsce Ciemności, potępiające spojrzenia i ucieczka z Hogwartu. Zrobiło mu się niedobrze, gdy pomyślał o planach jego ojca. Chce zrujnować życie młodej dziewczyny. Z jakiego powodu? Bo jest ukochaną Harry’ego Pottera. Tylko dlatego. Nigdy nie przepadał za Weasley’ami, ale miał do czynienia z Ginevrą i wie, że nigdy nie zrobiłby czegoś, by narazić się na jej zemstę. Nigdy w życiu. To ona trzyma w ryzach kąpanego w gorącej wodzie tego tępego Rudzielca Ronalda. Draco dobrze wie, że ona i bliźniacy Gregor i Fabian, czy jak im tam, tworzą zgrane trio, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. A zgrany duet psotników i mistrzyni Upiorogacka to nie są osoby, z których chciałby robić sobie wrogów.  Ta Ruda zapadła mu w pamięć, a jeśli Malfoy kogoś zapamiętuje, to musi być ktoś cholernie wyjątkowy.
- Draco, nareszcie się obudziłeś. Martwiłam się o ciebie- to Narcyza krzątała się po kryjówce przygotowując posiłek, przy czym narobiła trochę hałasu budząc go.
Draco wstał, otrząsnął nędzne resztki jego markowej szaty z piasku i liści i zaśmiał się sarkastycznie, jak jego ojciec.
- Martwiłaś się? Dobry żart, matko- powiedział wyraźnie akcentując ostatnie słowo.
Kobieta zamarła. Dotychczas stała do niego tyłem, ale teraz wyprostowała się i powoli do niego podeszła. Lekki wiatr zwichrzył jej jasne włosy. Jednym ruchem odgarnęła je do tyłu i spojrzała na syna.
- Draco..- powiedziała łamiącym się głosem- Dobrze wiesz jaki jest twój ojciec. Jeśli wpadnie w szał jest nieobliczalny.
Chłopak skrzywił się na te słowa. O tak. Lucjusz Malfoy potrafi być bardzo nieobliczalny. On sam boleśnie się o tym przekonał, wielokrotnie.
- Ale ty nie jesteś nim- wydyszał.
Matka spojrzała na niego zbolałym wzrokiem.
- Wybacz mi, synku. Jestem tylko kobietą i nie jestem w stanie postawić się twojemu ojcu. Cały czas pamiętam jego wściekłość po ucieczce Pottera z Malfoy Manor.
Chłopak ponownie się skrzywił. Krzyki matki, gdy ta kreatura wyżywała się na niej zapadły głęboko w jego umysł.
- Nie miałam wyboru, Draco. Nie, jeśli chcę przeżyć i zawalczyć o twoją przyszłość.
Blondyn spojrzał na nią zdumiony.
- Zawalczyć o moją przyszłość?
Kobieta uśmiechnęła się delikatnie.
- Myślałeś, że cię zdradziłam? Nigdy, Draco, nigdy. Jesteś jedyną pociechą, jaka mnie spotkała w życiu jako Narcyza Malfoy. Zrobiłam to celowo.
- Celowo?- chłopak uniósł brwi jeszcze wyżej.
Narcyza pokiwała głową.
- Nie tylko twój ojciec potrafi planować, synu. Dokładnie to wszystko przemyślałam i tylko czekam na dobrą okazję. A ta jest bardzo dobra. Kiedy Lucjusz i Bella będą realizować swój plan, ty wykorzystasz szansę i uciekniesz. Nesta Zabini ukrywa się w Hogsmeade, wystarczy że tam dotrzesz. Zostawiłam jej pieniądze więc razem z Blaisem złapiecie świstoklik do Cardiff. Zamieszkacie u ojca chrzestnego Blaise’a, Edmunda Petersa. Ustatkujesz się i rozpoczniesz twoje wymarzone studia.
Draco patrzył na swoją matkę tępym wzrokiem. Nie zdradziła go. Zapewniła mu możliwość rozpoczęcia nowego życia.
- A co z tobą? Nie zostawię cię z nim.
Kobieta uśmiechnęła się przez łzy i uściskała syna.
- Nie martw się, kochanie. Zapomniałeś chyba, że jestem Blackówną, a Bellatrix nie jest moją jedyną siostrą. Spróbuje odzyskać Andy.
Draco szybko wytarł łzy i parsknął nerwowo. Zawsze lubił ciotkę Andromedę. Jako jedyna z sióstr Black postawiła na swoim i jest szczęśliwa. Przez ojca jego kontakty z ciotką zmniejszyły się niemal do zera. Obawiał się jej reakcji na powrót jego matki. W wojnie straciła córkę i zięcia, a jej mały wnuk pozostał pod jej opieką.  Jednak teraz to nie było ważne. Miał jeszcze szansę na lepsze życie.
- Kocham cię, mamo- powiedział zdławionym głosem i rozpłakał się w ramionach matki.


G
inny Weasley zawsze była silna. Nigdy nie płakała. Nawet wtedy, gdy zostawała sama w domu na bardzo długi czas. Wychowując się wśród sześciu starszych braci wyrosła na silną, umiejącą o siebie zadbać kobietę. Potrafiła osiągnąć postawiony sobie cel. Uwielbiała latać, co nie było popularnym zajęciem wśród dziewczyn. Potyczki słowne były na początku dziennym, jeśli ktoś zaczepił ją albo jej przyjaciół. Jest na tyle silna, by być dziewczyną Harry’ego Pottera, chłopaka po strasznych przejściach, z nadszarpniętą psychiką i niezwykle zdolnego czarodzieja. Już dawno wyrosła z dziecinnego zafascynowania nim, teraz jest jednym z jego najbliższych przyjaciół, no może z większymi przywilejami. Hermiona nie może całować jego ust, ani patrzeć w jego piękne, zielone oczy bez skrępowania. Nie czuje jego mocnych ramion, gdy latają razem na Błyskawicy. Ona potrafi wyczytać wszystko z jego twarzy, on potrafi szybko ją rozgryźć. Rozumieją się bez słów. Tak jak teraz. Zrozumiał, że potrzebuje odrobinę samotności, by uspokoić swoje uczucia. W tej chwili jest jak sklątka, która zaraz wybuchnie. Za dużo uczuć. Radość, którą czuła po klęsce Toma błyskawicznie zastąpiła rozpacz i nieopisany ból straty bratniej duszy. Fred. Jej kochany Freddy, ten co zawsze ją rozweselał. On i George byli jej bardzo bliscy. To oni pomogli jej wyjść z depresji po tej piekielnej historii z pamiętnikiem. Sprawili, że wyrosła właśnie na tą silną kobietę, którą jest teraz. Od dziecka to właśnie z nimi najlepiej się dogadywała. Bliźniacy sprawili, że pokochała Quidditch, oni nauczyli ją latać. Pomagała im w wymyślaniu psot, a później w tworzeniu produktów do sklepu. Duet zamienił się w trio. A teraz trio znowu jest duo. Ona i George.
- Hej mała- tak dobrze ją znał- Wiedziałem, że tu cię znajdę.
Zawsze tak robiła. Gdy potrzebowała chwilę spokoju przychodziła nad jezioro. Woda ją uspokaja. Leżała oparta o pień wielkiego dębu na błoniach Hogwartu w pobliżu jeziora. Nic nie robiła. Po prostu patrzyła na delikatne fale, które burzyły gładką taflę jeziora. George doskonale to wiedział. Ginny uniosła głowę i spojrzała na brata. Wyglądał kiepsko. Nieuczesane, rude włosy, zapuchnięte oczy, pojawił się nawet rudy meszek na jego twarzy, do czego nigdy nie dopuszczał. Ginny zawsze się śmiała, że to przez Angelinę, która nie znosiła okazywać mu czułości gdy był nieogolony.  Przesunęła się w bok pozwalając mu zająć jej miejsce. Sama wyciągnęła nogi i położyła głowę na kolanach brata. Siedzieli w ciszy przez pewien czas, słuchając świergotu ptaków budzących się na wiosnę.
- Brakuje mi go- powiedziała przerywając ciszę.
George westchnął ciężko i pogłaskał ją po głowie.
- Mi też siostra.
- Pamiętasz jak przegraliśmy z nim w Gargulki i to my musieliśmy testować nowy wynalazek?
George uśmiechnął się leciutko.
- Musujące Pęcherzyki. Cukierki pozwalające oddychać pod wodą.
- Nie zjadłam swojego cukierka do końca, a już wepchnął mnie do jeziora. Zaksztusiłam się wodą, a potem…
- A potem wyrzuciłaś z siebie jakże uroczą wiązankę przekleństw- dokończył George.
Ginny syknęła na niego i dała mu kuksańca w żebra. Jęknął cicho.
- Hej! Za co? Powiedziałem uroczą wiązankę- usprawiedliwił się szybko.
Ginny parsknęła śmiechem. Zaraz potem zapłakała cicho. To wszystko ją przerosło. Tyle osób poniosło śmierć. Remus i Tonks osierocili malutkiego Teddy’ego. Colin, jej najlepszy przyjaciel zginął u boku Syriusza broniąc bramy Hogwartu przed Śmierciożercami. Wtuliła twarz bluzę swojego brata i wyrzuciła z siebie wszystko. Jej strach w trakcie walki, jej szaleńczą pogoń za Rokwoodem, przez którego zginął Fred, jej przerażenie gdy słuchała o śmierci Pottera, jej rozpaczliwą radość po zwycięstwie Harry’ego. Potem ona wysłuchała jego, aż w końcu zabrakło im łez.
- Ginny…Gin chodź- George pociągnął ją za rękę i ruszyli w stronę bram Hogwartu.
- Dokąd?
- Pokaże ci coś. Coś co planowaliśmy jeszcze z Freddym.
Rudowłosa spojrzała na niego zaciekawiona.
- Chcę kupić stary sklep Zonka. Otworzę filię Dowcipów w Hogsmeade.
Ginny zaśmiała się radośnie i pobiegła naprzód. George wywrócił oczami widząc jak zachowuje się jak dziewczynka, która dostała lizaka. Uśmiechnął się i spojrzał w niebo.
- Nie zawiodę cię bracie. Obiecuję- powiedział przyciskając ściśniętą pięść do piersi.
Krzyknął tak głośno, że ptaki pouciekały z najbliższych drzew i pognał za siostrą.


D
raco był blady. To się stanie już za chwilę. Bellatrix wytropiła rudowłosą bardzo szybko. Spacerowała ze swoim bratem po Hogsmeade. Jego matka mówi, że to idealna okazja. Kryjówka Zabinich była niedaleko. Lucjusz zrobił dokładny wywiad, upewniając się, że nikt im nie przeszkodzi. Potter zamknął się z Blackiem i mało kogo do siebie dopuszczają. Granger spędzała czas z najmłodszym rudzielcem, a reszta była zajęta opłakiwaniem swoich bliskich.
- Nie wachaj się Draco. Może nie być podobnej okazji- szepnęła mu matka, gdy używając zaklęcia zwodzącego skradali się w stronę dwójki rudzielców.
- Dosyć tego!- krzyknęła Bellatrix- Nie będę się kryć. Ja biorę Rudą, a ty zajmij się tym chłoptasiem Lucjuszu.
Wybiegła z uliczki i popędziła prosto w stronę rudzielców. Śmiejąc się szaleńczo jednym zaklęciem wybiła szyby w najbliższych sklepach. George zwinnym ruchem osłonił Ginny, ale potem wylądował na ziemi odrzucony zaklęciem czarnowłosej i zwijał się z bólu po zaklęciu Crucio Malfoya.
- GEORGE!- krzyczała Ginny- zostaw go, śmieciu!
- Ostre słówka jak na osobę bezbronną, laluniu- zapiszczała Lestrange- Zajmę się tobą, jeśli tak bardzo domagasz się uwagi.
Śmierciożerczyni wypuściła taką wiązankę klątw, że wkrótce dziewczyna tonęła w kałuży własnej krwi, a nogę miała złamaną w kilku miejscach.
- AAAAA!- to George rzucił się na Bellatrix wytrącając jej różdżkę z ręki. Rozpoczęła się typowo mugolska szarpanina. Lucjusz korzystając z okazji zbliżył się do rudowłosej i wyciągnął różdżkę. Przygotował dla niej specjalne zaklęcie, wynalazek Snape’a, wykorzystywany często przez Czarnego Pana. Zabicie jej byłoby za słabą karą dla Pottera. Sprawi, że ta mała ślicznotka zapomni o swoim kochasiu. Tak bardzo ją kocha, będzie bardzo cierpiał. O tak.
Ginny z przerażeniem patrzyła na Lucjusza Malfoya. Na jego szyderczy uśmiech. Zerknęła jeszcze na swojego brata, ale dawał sobie radę. I wtedy go zobaczyła. Wpatrzone w nią stalowe oczy prześwietlały ją przerażonym wzrokiem. Draco Malfoy patrzył na nią, a ona, o Merlinie, błagała go wzrokiem by powstrzymał swojego ojca. Patrzył. Nic więcej. Nerwowym ruchem spojrzał za siebie.
- Już czas Draco. Uciekaj.
Stał jak wmurowany. Jego ojciec powiedział coś do rudowłosej, ale ona patrzyła na Draco.
Wiedziała, że to koniec. Draco jej nie pomoże. Przeniosła wzrok na Lucjusza. Nie bała się. Już nie. Ostatnim o czym pomyślała to piękne, szmaragdowe oczy jej ukochanego.
- Ostatnie słowo, maleńka?
- Kocham cię, Harry.
Lucjusz uśmiechnął się okrutnie i wycelował różdżką.
- Oblivio Recordatio- wysyczał.
Draco patrzył jak dziewczyna upada w kałuże krwi. Słyszał ryk jej brata, śmiech ciotki i krzyk jego matki. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Rzucił ostatnie spojrzenie na Ginny i ruszył biegiem we wskazane przez matkę miejsce, gdzie czekał na niego Blaise. Razem z nim uciekł do Cardiff, gdzie rozpoczął nowe życie.

N
astępne wspomnienia to kolaż wydarzeń po mojej ucieczce: George niosący Ginny na rękach do Skrzydła Szpitalnego, rozpacz i poczucie winy Harry’ego, wybudzenie rudowłosej, rozpacz jej rodziców, gdy nie wiedziała kim jest Victoire- jej chrześnica, córka Billa. Tak było przez rok. Powoli zapominała o wszystkich bliskich. Prawdziwym ciosem dla Weasleyów było pomylenie George’a z Charliem. Czuła się obco wśród własnej rodziny i postanowiła wyjechać na studia.  Harry upadający na kolana po tym, jak Ginny powiedziała, że go nie zna był ostatecznym ciosem. Jego serce połamało się z trzaskiem teleportacji rudowłosej dziewczyny, która uciekała w nieznane.


Achh… I jak się podoba. Planowałam wstęp zamieścić w dwóch rozdziałach i mi się udało. Wspomnienie 3 wprowadzi was w historię Ginny na studiach, więc 3 lata po Bitwie o Hogwart. Pojawi się Astoria i Syriusz. Ach… zapomniałabym. Zaklęcie użyte przez Lucjusza jest moim wymysłem
Oblivio- z łacińskiego „zapomnienie”
Recordatio- oznacza „wspomnienie”
Po sklejeniu słów zaklęcie oznacza „ zapominać wspomnienia”, co też przytrafiło się Ginny.

1 komentarz:

  1. Świetne! Biedny Harry.
    Nie lubię paringu Draco&Ginny bo pewnie o tym będzie, ale twoje opowiadanie mnie zaciekawiło. :)

    Mogłabyś mnie informować o nowych notkach na:
    http://harry-and-ginny.blogspot.com/?
    Byłabym wdzięczna.

    A i jeszcze usuń weryfikację. To czasami przeszkadza w dodawaniu komentarzy. :)

    OdpowiedzUsuń

SZABLON AUTORSTWA JANE