Zapewne zastanawiacie się co się stało. Macie mętlik w
głowie. Mnóstwo pytań. Jak? Gdzie? Kiedy? Dlaczego? Z kim? Jestem tajemniczym i
skrytym człowiekiem. Życie nauczyło mnie trzymać język za zębami. Ale tą
historię warto przekazać. Przyjaźń między chłopakiem i dziewczyną. Nie patrzcie
tak na mnie, raz na milion lat zdarzają się takie. I ja jestem tym
szczęściarzem. To wydaje się niemożliwe, prawda? Dziewczyna i chłopak, Gryfonka
i Ślizgon, zwolenniczka Zakonu i poplecznik Voldemorta. Malfoy i Weasley. Dwa różne światy. A jednak. Mroczni nadal
polują na swoje ofiary. Niebezpiecznie jest zostawiać jakiekolwiek ślady.
Zwłaszcza pamiętnik. Ale powiedziałem, że przekaże wam tą historię więc tak
uczynię. Jak? Dzięki myślodsiewni.
Uciekali. Grupa ludzi w zniszczonych, czarnych pelerynach
szybkim krokiem przemieszczała się w kierunku bram ogromnego zamku. Zmęczeni,
przerażeni a jednocześnie wściekli. Bardzo wściekli.
- Cholerny Potter!- wykrzyczała czarnowłosa kobieta.
- Taka szansa! Taka potęga! Tyle planów i wszystko na nic!
Wszystko przez tego bachora. Mogliśmy mieć wszystko. Wszystko- wysyczał
mężczyzna o długich, blond włosach- Nie zamierzam tak żyć. My, czarodzieje
czystej krwi na wygnaniu? Potępiani przez zwykłe szlamy? Mamy być gorsi od
zdrajców własnej krwi?
- Spokojnie Lucjuszu- powiedziała czarnowłosa- Nie możemy do
tego dopuścić. Czarny Pan upadł, ale to jeszcze nie koniec.
- Co chcesz zrobić, Bello?
Kobieta uśmiechnęła się szaleńczo, z obłędem w oczach.
- Będziemy dalej realizować nasze cele. Oczyścimy świat
czarów ze szlam i zdrajców krwi.
Blondwłosy mężczyzna parsknął szyderczo.
- Chcesz być nową Czarną Panią, Lestrange?
Młody chłopak spojrzał z niepokojem na kobietę. Ona? W tej
cholernej Bitwie o Hogwart stracił szansę na własne życie. Jego nazwisko zawsze
będzie się kojarzyło z Ciemnością. Dlaczego musiał płacić za błędy ojca? On
tego nie chce. Nie chce być złym. Voldemort przegrał, a oni, Malfoyowie, jako
jego główni poplecznicy byli teraz wyrzutkami. Nie chciał tak żyć. Jest młody,
dopiero zaczyna dorosłe życie. Ma szansę na odkupienie swoich win. Przy
odrobinie szczęścia mógłby wkupić się w łaski Zakonu. Po co Potter uratował mu
życie, skoro i tak nie może żyć po swojemu? Odpowiedź jest prosta. Jest słaby.
On, Draco Malfoy jest słabeuszem. Nie umie uwolnić się od ojca. Śnią mu się
koszmary po tej przeklętej nocy na Wieży Astronomicznej. Czuje obrzydzenie na
myśl o wydarzeniach w Malfoy Manor. Krzyki Hermiony Granger odbijają się echem
w jego głowie. A jego własna ciotka miała pogorszyć jego, już i tak chorą
sytuację?
- Nie popełnimy tego błędu, Lucjuszu. Nie dopuścimy do tego,
by ktokolwiek się wywyższał. Mamy ten sam cel, więc musimy trzymać się razem.
- Co masz na myśli, Bello?- zapytała blondwłosa kobieta,
patrząc na nią niepewnie.
Bellatrix zaniosła się szaleńczym śmiechem.
- Musimy trzymać się razem, Narcyzo. Tak jak robił to stary
Dumbledore.
Lucjusz spojrzał na nią, nic nie rozumiejąc.
- Co ty…ach- nagle zrozumiał- Zakon Feniksa.
Draco gwałtownie uniósł głowę słysząc tę nazwę. Zakon
Feniksa? Co….
- Razem, Lucjuszu. Tak jak przeklęci miłośnicy praw i
równości. Zapomnij o Śmierciożercach. Skoro chcą wolności, będą ją mieć.
Działamy razem, ale każdy na własną rękę. Od dziś jesteśmy Organizacją
Mrocznych, a naszym wspólnym celem jest oczyszczenie świata z plugawych
mieszańców, szlam i zdrajców krwi. Jedna misja, różne metody działania.
Młody Malfoy wstrzymał oddech i spojrzał na ojca. Stał
wyprostowany, opierając się na swojej lasce. Oczy świeciły się niezdrowym
blaskiem szaleństwa. Zerknął na matkę. Patrzyła na niego z nieodgadnionym
wyrazem twarzy. Odczytał z niej strach,
dumę i…aprobatę? Narcyza odwróciła od niego wzrok i spojrzała na swoją siostrę.
- Zgadzam się, Bello. Nie mamy nic do stracenia. Nie będę
żyła na wygnaniu, nie będę potępiana przez szlamy i zdrajców krwi. Chcę zemścić
się za upokorzenie, którego doznałam.
Draco zamknął oczy i przeklinał w duchu. Na Merlina! Jego
własna matka? Ta co nie wydała Pottera? Przecież to dzięki niej Wybraniec mógł
dokończyć swoją misję. Szlag! Musiała unieść się dumą. Dobrze wiedziała, że on nie chce takiego
życia. Wiedziała od chwili, gdy nie dokonał misji zabójstwa Dumbledore’a.
- Tak. To my, czarodzieje czystej krwi mamy prawo do
wolności. Zemścimy się. Za wszystko. Już
ja sprawię, że Potter mnie popamięta. On, szlama Granger i ta ruda rodzinka
zdrajców krwi.
- Ja z chęcią zabawię się z moim zapchlonym kuzynem-
zaśmiała się Bella.
- Doskonale- Lucjusz wziął głęboki oddech- czuję woń zemsty.
Mroczni rozpoczynają działalność, a Potter jest Numerem Jeden na naszej liście.
- Spokojnie Lucjuszu. Zapomniałeś, że on jest teraz
bohaterem? Będzie traktowany jak złote jajko. Na pewno dostanie ochronę i
zamieszka w Kwaterze Głównej.
Mężczyzna gwałtownym ruchem złożył swoją laskę. I zapatrzył
się na majaczący niedaleko Zakazany Las.
- W takim razie, skoro nie dostaniesz rybek, weź akwarium.
Bellatrix i Narcyza spojrzały na niego zdziwione. Draco
przeczuwał, że jego ojciec wymyślił coś okrutnego.
- Co zniszczy Wybrańca?- zapytał- Czym wielokrotnie się
chwalił przed Czarnym Panem? Co go uratowało w Dolinie Godryka? Miłość. Ona go
uratowała i ona go zniszczy.
Draco dobrze wiedział o co chodzi. I jego ciotka również.
Jej śmiech zmroził mu krew w żyłach.
Lucjusz uśmiechał się tak jak zawsze, gdy jest pewny swego.
Matka uniosła dumnie głowę, ale nie odezwała się. Draco zastanawiał się, kogo
wybiorą. Miał swój typ, ale mógł się mylić. Jednak następne słowa jego ciotki
potwierdziły jego domysły.
- A więc naszym celem jest rudowłosa lalunia Pottera.
Po błoniach Hogwartu roznosił się szalony śmiech Bellatrix,
gdy całą grupą ruszyli do kryjówki w Zakazanym Lesie. Draco odwrócił się, gdy
poczuł na ramieniu drobną dłoń swojej matki. Nie mógł spojrzeć jej w oczy. Nie
po tym co zrobiła.
- Jesteś Malfoy’em , Draco. Tego nie da się wymazać.
Gwałtownym ruchem strzepnął jej rękę ze swojego ramienia.
Nie zważając na krzyk matki biegł przed siebie. Błądząc po skąpanym w świetle
księżyca Zakazanym Lesie krzyczał z rozpaczy. Przeklinał matkę, bo go
zdradziła. Przeklinał ojca i jego pragnienie chorej zemsty. Przeklinał szaloną
ciotkę z chęcią mordowania ludzi. Przeklinał siebie, bo nie był na tyle silny,
by postawić się ojcu. Kiedy wrócił do kryjówki wszyscy już spali.
Już nie uciekali. Teraz polowali na Ginny Weasley, ukochaną
Harry’ego Pottera.
Fajny wstęp tylko, że źle się czyta na tym tle :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! :D Czekam na następny i zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://harry-and-ginny.blogspot.com/
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam że fajny wstęp.
Już od peirwszych wersów spodobał mi się pomysł jak i sama historia,
Widać wyraźnie że pomysłów ci nie brakuje.
Hmm jestem ciekawa co zamierzasz w niej pokazać.
Widać że nawet po śmierci Voldemorta Śmieciożercy nie odpuszczą i teraz zamierzają zaatakować Ginny.
Brakuje mi jedynie więcej opisów, ale ja zawsze na to narzekam.
p.s. zgadzam się z Always przydałby sie jakiś ładny szablon albo zmiana tła. Strasznie nierywaźne litery przy tym są.
[niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com]